czwartek, 13 lipca 2023

Jan Zbigniew Ossoliński, wojewoda sandomierski

Jan Zbigniew Ossoliński herbu Topór urodził się 3 września 1555 r. jako syn Hieronima (Jarosza) Ossolińskiego i Katarzyny ze Zborowskich, córki Marcina, kasztelana krakowskiego, i rodzonej siostry Samuela, późniejszego banity oraz Piotra - wojewody krakowskiego, Jana - kasztelana gnieźnieńskiego, Andrzeja -  marszałka nadwornego króla Henryka Walezego i Krzysztofa -podczaszego koronnego. Poprzez swoją ciotkę Krystynę ze Zborowskich Chodkiewiczową był kuzynem hetmana wielkiego litewskiego Jana Karola Chodkiewicza, a poprzez ciotkę Barbarę ze Zborowskich Stadnicką był kuzynem Stanisława Stadnickiego Diabła z Łańcuta.


Jan Zbigniew wychowywał się w rodzinie jednego z czołowych przywódców kalwinistów polskich i do takich też należy zaliczyć rodzinę jego matki - ród Zborowskich. Jak przystało na przedstawiciela polskiej magnaterii, został wysłany w podróż po Europie, która trwała sześć lat. Odwiedził wówczas Strasburg, Heidelberg, Paryż, Mediolan, Weronę i Padwę. Po powrocie w 1577 r. mianowany został sekretarzem króla Stefana Batorego. Pełniąc tę funkcję był wysyłany przez władcę na sejmiki, a w 1578 r. posłował na dwór elektora-margrabiego brandenburskiego Jana Jerzego Hohenzollerna celem negocjacji pożyczki gotówkowej niezbędnej na wojnę inflancką z Państwem Moskiewskim.




Jan Zbigniew Ossoliński, kolejno kasztelan małogoski, kasztelan żarnowski, wojewoda podlaski i wojewoda sandomierski, magnat


W 1583 r. w Sielcu Jan Zbigniew Ossoliński poślubił Jadwigę Sienieńską, córkę Jana, przywódcy braci polskich zwanych arianami, późniejszego założyciela szkół ariańskich w Rakowie oraz Anny z Lanckorońskich. Jego teść był kolejno kasztelanem żarnowskim (1568–1584), kasztelanem lwowskim (1585–1588) by na końcu zostać  wojewodą podolskim (1588–1597). Bracia jego żony, Jakub i Krzysztof, znani byli przez długie lata jako wybitni obrońcy interesów dysydentów, współwyznawcy i opiekunowie braci polskich. Jakub Sienieński, właściciel Rakowa, aż po lata 30. XVII w. posłował na sejmy z sejmiku opatowskiego w województwie sandomierskim reprezentując skrajnie opozycyjne stanowisko wobec polityki dworu króla Zygmunta III Wazy. Dlatego też, należy przypuszczać, że jeszcze w tym okresie Nasz bohater był wyznawcą kalwinizmu, choć należy podkreślić, że małżeństwa mieszane pod względem wyznaniowym nie należały jeszcze wówczas do rzadkości. Kontakty Ossolińskiego z arianami nie zakończyły się nawet po śmierci Jadwigi a ze szwagrami utrzymywał stały kontakt korespondencyjny. Ponadto w 1615 r. w Krakowie wydał swojego najstarszego syna Krzysztofa za Zofię Cikowską, córkę Stanisława, podkomorzego krakowskiego, znanego działacza wspólnoty braci polskich.


Dlatego też, nie wiemy kiedy dokładnie Jan Zbigniew przeszedł na katolicyzm, ale należy przypuszczać, że nastąpiło to nie wcześniej niż po śmierci jego ojca, stronnika kalwinizmu w Rzeczypospolitej, który zmarł przed 30 stycznia 1576 r i został pochowany w Goźlicach w zborze kalwińskim (1559–1620), który aktualnie jest kościołem katolickim pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. Do dziś zachował się w nim renesansowy nagrobek Hieronima Ossolińskiego, ojca Jana Zbigniewa. Podczas wojny moskiewskiej Nasz bohater wystawił własny poczet i walczył pod Połockiem, Wielkimi Łukami, Zawołoczem i Pskowem.


Jan Zbigniew Ossoliński karierę polityczną rozpoczął u boku kanclerza wielkiego koronnego i hetmana wielkiego koronnego Jana Zamoyskiego, spowinowaconego z nim przez pierwszą żonę Zamoyskiego Annę Ossolińską, córkę Jana, brata stryjecznego Hieronima, ojca bohatera tego postu. Jednak konflikt kanclerza wielkiego koronnego z Samuelem Zborowskim, wujem Jana Zbigniewa, i jego stracenie oddaliły go od potężnego magnata. W 1585 r. sąd sejmowy skazał na banicję również drugiego z wujów, Krzysztofa Zborowskiego. W 1585 r. Ossoliński był posłem na sejm walny z województwa sandomierskiego i jako siostrzeniec Zborowskich dał się poznać w izbie poselskiej jako zapalczywy przeciwnik dotychczasowych swoich protektorów: króla i kanclerza wielkiego koronnego. Był to chyba jedyny w długiej karierze politycznej Ossolińskiego moment, kiedy dał się on ponieść pasji. Wówczas to 28 lutego 1585 r. część posłów w tym Mikołaj Kazimirski, Jan Zbigniew Ossoliński, Stanisław Ostroróg, Stanisław Sędziwoj Czarnkowski, Prokop Pękosławski i Jan Herbut z Bruchnala zgłosili protestację. Mowa Jana Zbigniewa Ossolińskiego tak wzburzyła Stefana Batorego, że zerwał się on ponoć do szabli. Poseł sandomierski ponoć powiedział do króla:


"Krzysztof Zborowski, powinny mój, nie dozwalał tu nikomu tej sprawy odprawować, a iż tak rozumiemy, iż to jest causa civilis [sprawa cywilna], przeto cokolwiek się tu działo, działo się nie na swym miejscu; nie ma to być według prawa ważne, a z tym do braci [posłów] odchodzim"

I nie może to dziwić, gdyż król przyczynił się do wydania wyroku śmierci na wuju Naszego bohatera, Samuelu Zborowskim a drugiego skazano na banicję.

Wtórował mu poseł Mikołaj Kazimirski, który zarzucił królowi, że ten samowolnie nadwyrężył swobody szlacheckie przez lekceważenie dawnych praw, zwłaszcza przywileju mielnickiego wydanego przez króla Aleksandra Jagiellończyka w 1501 r. oraz zmarnował czas sejmu walnego na sprawę, która leży według niego w gestiach innego sądu.

Król wściekły na przemowy posłów broniących sprawy Zborowskich zamierzał ich ukarać z powodu ich bezprawnego wejścia na salę obrad senatu. Od tego pomysłu króla odciągnął arcybiskup gnieźnieński Stanisław Karnkowski i sędzia kaliski Świętosław Orzelski.


 W tym miejscu warto wspomnieć o historii Samuela Zborowskiego, który został pojmany w Piekarach nad Szreniawą koło Proszowic na rozkaz Jana Zamoyskiego jako starosty krakowskiego, dysponującego władzą sądowniczą, w tym prawem do wydawania wyroków egzekucji. Uczyniono to jednak w domu szlacheckim, dworze jego siostrzenicy a zarazem siostry ciotecznej Jana Zbigniewa Ossolińskiego, Elżbiety ze Stadnickich Włodkowej, córki Barbary ze Zborowskich Stadnickiej i Stanisława Mateusza Stadnickiego, co już było złamaniem prawa. Wykonawcami rozkazu byli wojewodzic bełski Stanisław Żółkiewski i podstarości krakowski Wacław Urowiecki. Na nic zdały się protesty możnowładców, interwencje deputowanych szlachty województwa krakowskiego, którzy jeszcze w dniu 19 maja 1584 r. żądali od kanclerza wielkiego koronnego, aby sprawę Samuela Zborowskiego przekazał do decyzji sejmu walnego. Bez rezultatu - Jan Zamoyski podjął decyzję za wcześniejszym werbalnym przyzwoleniem króla Stefana Batorego, który wyraził się o Zborowskim: Canis mortuus non mordet, czyli Nieżywy pies nie gryzie. Ścięty na podstawie wyroku z przed 10 lat, co wywołało tym większy sprzeciw, że w tym czasie Samuel Zborowski walczył w szeregach wojsk królewskich przeciwko Państwu Moskiewskiemu w Inflantach i wówczas nikomu nie przeszkadzała jego banicja (!). Przed śmiercią nie dopuszczono do skazańca duchownego jego wyznania - był kalwinistą. Został ścięty na dziedzińcu zamku wawelskiego 26 maja 1584 r. na oczach swojego siostrzeńca Jana Zbigniewa Ossolińskiego, co na pewno musiało na nim wywrzeć ogromne wrażenie i odcisnąć piętno na jego psychice. Był to jawny gwałt na wolności szlacheckiej i przejaw pychy Jana Zamoyskiego, który czuł się jako "wicekról". Prawdą jest, że główny winowajca, czyli brat skazanego, Krzysztof Zborowski uniknął kary, mimo tego że to on był głową całego spisku na życie króla i kanclerza wielkiego koronnego, o ile taki miał miejsce. Zaś Samuel był tylko jednym z członków tego sprzysiężenia, który nie musiał o wszystkim wiedzieć. 




Jan Zamoyski idący obwieścić wyrok śmierci Samuela Zborowskiego, obraz mistrza Jana Matejki


Jan Zbigniew Ossoliński stanął po stronie swoich wujów i nie może też dziwić fakt, że po śmierci króla Stefana Batorego opowiedział się, podobnie jak ród Zborowskich, za kandydaturą arcyksięcia Maksymiliana Habsburga, wspierając ją do momentu porażki pod Byczyną. Wówczas wycofał się z działalności politycznej do swego majątku w Klimontowie do momentu utrwalenia się władzy nowego króla Zygmunta III Wazy i wystąpił w 1592 r. jako jego gorący zwolennik. Wejście do obozu prokrólewskiego bardzo szybko zaczęło przynosić profity. Bowiem już w 1592 r. Jan Zbigniew Ossoliński otrzymał jurgielt w wysokości 500 złotych zapisany na mytach ruskich, w 1593 r. urząd podkomorzego sandomierskiego i dzierżawę wsi Łaszki, w 1598 r. zapis 300 złotych na cłach koronnych i jurgielt 500 złotych na ekonomii samborskiej. 


Na przeszkodzie między królem a nim stał jednak potężny i wpływowy kanclerz wielki koronny a zarazem hetman wielki koronny Jan Zamoyski, skutecznie uniemożliwiając mu wpływ na młodego króla. Dlatego też, Jan Zbigniew Ossoliński musiał sprytnie lawirować między królem a kanclerzem wielkim koronnym. Z tego też powodu na sejmie walnym z 1597 r. z jednej strony atakował Jana Zamoyskiego a z drugiej składał postulaty wobec Zygmunta III. W 1601 r., mimo że był przeciwnikiem polityki Zamoyskiego na obszarze księstw naddunajskich, wygłosił na jego cześć mowę pochwalną za jego kampanię wołoską, kiedy to na tronie mołdawskim i wołoskim udało się osadzić polofilskich Mohyłów.


Po podziale majątku między braćmi w 1584 r., jako najmłodszy z braci, wówczas 29-letni, otrzymał niezbyt wartościową schedę, otrzymał drugą część Ossolina – dwór, folwark i części lub połowy na Dziewkowie, Wilkowicach, Zakrzowie, Pęchowie, Nawodzicach – majątki były zadłużone po ojcu. Jednak z biegiem lat, wykorzystując kłopoty finansowe braci, wykupił od nich resztę dziedzicznych ziem, skupiając w swym ręku wszystkie ziemie rodowe Ossolińskich. Od 1593 r. Jan Zbigniew Ossoliński był starostą czerskim, nowokorczyńskim i stopnickim.


Prawdopodobnie  w  1594 r. Jan Zbigniew ożenił się powtórnie z Anna z Firlejów, córką Jana, marszałka wielkiego koronnego, przywódcy różnowierców polskich w dobie pierwszej elekcji, który najpierw był wyznawcą Lutra, a następnie Kalwina. Należy wątpić czy była ona wyznania kalwińskiego, gdyż po śmierci ojca jej matka Zofia z Dzików Firlejowa, jako młoda jeszcze wdowa, wyszła powtórnie za mąż za Floriana Zebrzydowskiego, należącego do katolickiej rodziny małopolskiej średniej szlachty. Synem Zofii, a więc tym samym bratem przyrodnim Anny, był zagorzały katolik, fundator Kalwarii Zebrzydowskiej i jeden z przywódców rokoszu sandomierskiego wojewoda krakowski Mikołaj Zebrzydowski. Anna Firlej była jedyną córką Jana Firleja i Zofii Dzikówny i prawdopodobnie wychowywała się w domu Zebrzydowskich. Na tej podstawie można wysnuć teorię, że Jan Zbigniew Ossoliński żeniąc się był już katolikiem. W 1595 r. wstąpił do krakowskiego Bractwa Świętego Miłosierdzia. Wszyscy jego synowie, tak z pierwszego jak i z drugiego małżeństwa, wychowani byli w wierze katolickiej. Magnat, jak przystało na konwertytę, był zagorzałym katolikiem i pozostawał w dobrych stosunkach z biskupami, np. z kardynałem-prezbiterem biskupem krakowskim Jerzym Radziwiłłem. Był też mecenasem kościoła. W ostatnich latach życia własnym sumptem w 1613 r. ufundował klasztor dominikanów w Klimontowie.


W listopadzie 1601 r.  Jan Zbigniew Ossoliński ożenił się po raz trzeci z Katarzyną z Kosińskich, wdową po sędzim ziemskim drohickim Mikołaju Wodyńskim i wojewodzie mazowieckim Stanisławie Kryskim. Była to bardzo majętna kobieta i swojemu trzeciemu mężowi wniosła: gotówkę, kosztowności i dożywotnie starostwo stanisławowskie i dobrzyńskie.




Nagrobek Katarzyny Ossolińskiej z Kosińskich, ufundowany przez jej męża Jana Zbigniewa Ossolińskiego w kościele pw. Świętego Jacka w Warszawie


W końcu Ossoliński uzyskał nominację na kasztelana małogoskiego wystawiono z datą 9 października 1603 r. Urzędu tego nie zdążył zapewne objąć, gdyż już 26 listopada został mianowany kasztelanem żarnowskim. Tym samym stał się senatorem. W 1604 r, zakupił wsie Wlostowice i Olbierzowice oraz niewielkie dobra w województwie podlaskim - Siekierki, Rotki, Putkowice. 


Po śmierci Jana Zamoyskiego w 1605 r. Jan Zbigniew Ossoliński rozpoczął, już jako 50-letni człowiek, działalność polityczną. Opowiedział się po stronie króla we wszystkich kwestiach dzielących go ze szlachtą. Wynikało to nie tylko z osobistych partykularnych interesów magnata ale również z jego osobistych poglądów na temat władzy królewskiej, którą pojmował jako gwaranta stabilności społecznej i państwowej Rzeczypospolitej, czynnika jej ładu i porządku wewnętrznego. Dlatego też, gdy krytykował Zygmunta III, czy to na swój użytek w osobistych zapiskach, czy też na forum senatu, zwłaszcza w latach 1613-1618, to krytykował nie urząd króla, a osobę, nie zasady ustrojowe, lecz doraźne pociągnięcia lub decyzje.  Mimo że był umiarkowanym regalistą to nie popierał wzmocnienia władzy królewskiej, nie chcąc sprzeniewierzyć się zasadom republikanizmu szlacheckiego. W 1605 r. król mianował go wojewodą podlaskim, po tym jak urząd ten zwolnił Janusz książę Zasławski, który objął urząd wojewody wołyńskiego. Ossoliński został bardzo życzliwie przyjęty przez miejscową szlachtę, być może dlatego że posiadał tu już swoje dobra, skromne ale mimo wszystko dobra. Jeszcze w tym samym roku Jan Zbigniew Ossoliński uczestniczył w powitaniu arcyksiężniczki Konstancji Habsburżanki a następnie w jej ślubie z Zygmuntem III Wazą.




Zygmunt III Waza, król Polski i wielki książę litewski


W okresie rokoszu sandomierskiego tak samo obawiał się zwycięstwa swego powinowatego wojewody krakowskiego Mikołaja Zebrzydowskiego i brata ciotecznego Stanisława Stadnickiego Diabła, jak zbyt wyraźnego zwycięstwa Zygmunta III Wazy. Był zwolennikiem kompromisu, zachowania zasad prawa przez powrót do stanu posiadania sprzed wybuchu wojny. Należy podkreślić, że popierał króla w propozycjach ustanowienia stałej armii i ustanowienia stałych podatków na nią. W imieniu dworu królewskiego próbował pod Pokrzywnicą negocjować z rokoszanami, ale bezskutecznie. Zaprzaństwo i warcholstwo średniej szlachty wzięło górę. W 1606 r. pod Janowcem, gdy wydawało się, że dojdzie do zbrojnego starcia sił królewskich ze stojącymi w szyku oddziałami rokoszan, był jednym z głównych autorów pojednania. W sytuacji, gdy Mikołaj Zebrzydowski nie chciał przywitać pieszo Zygmunta III Wazy oczekującego nań na koniu, Jan Zbigniew Ossoliński pierwszy dał przykład szacunku dla majestatu królewskiego zeskakując z konia w obliczu osoby królewskiej. Ale pod Guzowem, w lipcu 1607 r., gdy nie dało się już uniknąć przelewu krwi, Jan Zbigniew Ossoliński nie umiał znaleźć swego miejsca sądząc, że „et victor et victus król miał naszej Rzeczypospolitej niebezpieczeństwo uczynić". Wojewoda podlaski wycofał się do swoich dóbr rodowych. Wówczas Zygmunt III zwrócił mu uwagę za owe „pacta consilia", za skłonność do kompromisu w obliczu zbrojonego buntu szlachty, która ogłosiła detronizację króla. Oczywiście rokoszanie atakowali w sposób dość brutalny również samego Jana Zbigniewa Ossolińskiego, słownie jak i zbrojnie. Splądrowano jego majątek sąsiadujący z Pokrzywnicą a w różnego rodzaju paszkwilach oczerniano jego jak i jego zmarłą i żyjącą małżonkę. Na temat Katarzyny z Kosińskich powstał obelżywy wierszyk:


"Gdzieby nie kurwa żona, a nie z opatrzenia ks. Ostrogskich łaski

Byłby po staremu wierutnym kpem i kaleką wojewoda podlaski."


Jeśli zaś chodzi o wyjazd wojewody podlaskiego z obozu królewskiego przed bitwą pod Guzowem, Ossoliński usprawiedliwiał się, że "Nie chciałem być w radzie sanguinis et belli civilis [krwawej i domowej wojny], z której winy et victor, et victus [i zwycięzca, i zwyciężony] król miał Rzeczpospolitej naszej niebezpieczeństwo uczynić, przeto wróciłem do domu będąc upomnianym przez króla o moje pacta consilia [polubowne rady]."

Po klęsce rokoszan pod Guzowem, wspomógł swojego powinowatego wojewodę krakowskiego Mikołaja Zebrzydowskiego, który ukrywał się w klasztorze bernardynów w Opatowie. W 1608 r. na sejmie konwokacyjnym Jan Zbigniew Ossoliński doradzał królowi by potraktował rokoszan łagodnie. Wobec braku wpływu na przebieg spraw wojewoda podlaski wyjechał do swoich włości.




Mikołaj Zebrzydowski, wojewoda krakowski, jeden z przywódców rokoszu sandomierskiego


Jan Zbigniew Ossoliński był przeciwny wojnie polsko-rosyjskiej z lat 1609–1618, i zdania nie zmienił nawet po tym jak udało się w 1611 r. zdobyć Smoleńsk, miasto które miał ogromne znaczenie strategiczne dla bezpieczeństwa państwa polsko-litewskiego. Mowa bowiem o tzw. bramie smoleńskiej będącej wrotami do Moskwy i Rzeczypospolitej. Najprościej mówiąc jest to przesmyk pomiędzy rzekami - górną Dźwiną i górnym Dnieprem, przez który przechodzi najkrótsza i najłatwiejsza do przebycia droga prowadząca z zachodniej i środkowej Europy do centralnej Rosji i jej stolicy Moskwy. Z drugiej zaś strony to brama do łatwego i szybkiego opanowania ziem białoruskich i litewskich, oraz dalej w kierunku zachodnim na tereny Polski. Ten kto kontrolował Bramę Smoleńską miał przewagę w ewentualnym konflikcie zbrojnym. Niestety najwyraźniej Jan Zbigniew Ossoliński tego nie rozumiał, gdyż na sejmie walnym w 1611 r. w dość ostry sposób zaatakował tych, którzy wywołali tę wojnę, ale chyba dla ochrony czci i majestatu królewskiego, nie wymienił samego Zygmunta III Wazy. Bronił prawa sejmu do wypowiadania wojny, o ogromnych kwotach jakie należy wypłacić żołnierzom biorącym udział w kampanii moskiewskiej, domagał się ujawnienia kwoty długu i sposobu w jaki on ma być uregulowany. Jak widać wojewoda podlaski stał mocno na gruncie parlamentaryzmu i mocno bronił praw sejmu walnego, być może Ossoliński obawiał się absolutyzmu.




Twierdze Bramy Smoleńskiej


W tym samym roku wydał syna Maksymiliana za Helenę z Kazanowskich, córkę podczaszego nadwornego Zygmunta Kazanowskiego i Elżbiety Humnickiej.


Na kolejnym sejmie walnym z 1613 r. Jan Zbigniew Ossoliński zajął opozycyjne stanowisko wobec króla. Powróciły bowiem zarzuty o podjęciu działań zbrojnych wobec Państwa Moskiewskiego bez zgody sejmu. Następna okazja do awansu senatorskiego nadarzyła się w 1613 r., kiedy to 18 listopada w nagrodę za udane pertraktacje ze skonfederowanym wojskiem w Łomży i w Brześciem a zawiązanym przez dawnych uczestników wojen moskiewskich, którym nie wypłacono przez długi czas zaległego żołdu, Jan Zbigniew Ossoliński wykorzystując swoje wpływy wśród mas szlacheckich i talenty dyplomatyczne doprowadził do ugaszenia kilku ognisk ruchu konfederackiego, otrzymał urząd wojewody sandomierskiego. Należy zaznaczyć, że aby uspokoić konfederacje żołnierskie, Ossoliński na ten cel przeznaczył swoje prywatne środki a nawet zaciągnął na ten cel pożyczki. Było to nie małe wyróżnienie, gdyż wojewoda sandomierski był czwartym w kolejności świeckim urzędem w senacie. Od tego czasu coraz częściej krytykował politykę dworu królewskiego, nie pozostając jednak w stosunku do Zygmunta III Wazy w opozycji, ale nie przeszkadzało mu to w tym by wchodzić w sojusze polityczne np. w latach 1613-1615 z podczaszym wielkim litewskim Januszem Radziwiłłem, czołowym kalwinistą i przywódcą antykrólewskiej opozycji. Jednak sam wojewoda sandomierski nie należał do żadnej z frakcji politycznych. Należy jednak podkreślić, że szczerze nienawidził "Zamoyszczyków", w tym Stanisława Żółkiewskiego, którym nie mógł wybaczyć jak obeszli się z jego wujem Samuelem Zborowskim. Na sejmie walnym w 1616 r. Jan Zbigniew Ossoliński wygłosił ostre i krytyczne przemówienie wobec polityki zagranicznej dworu królewskiego, gdyż nie zgadzał się na podjęcie przez królewicza Władysława nowej wyprawy na Moskwę w celu zdobycia korony carów. Magnat uważał, że Zygmunt III Waza złamał obowiązujące prawo podejmując wojnę z Moskwą bez zgody sejmu walnego. Wypomniał królowi niepowodzenia jego polityki zagranicznej: utrata korony szwedzkiej, Inflant, korony carskiej dla swojego syna królewicza Władysława czy też najazdy tatarskie. Oczywiście przy tej okazji oberwało się również hetmanowi polnemu koronnemu i zarazem wojewodzie kijowskiemu Stanisławowi Żółkiewskiemu, któremu wytknął nieudolne dowodzenie armią, niedbalstwo i prywatę. Mimo tego był zawsze lojalny wobec króla i dążył go wielkim szacunkiem. Dlatego też, Zygmunt III Waza nie szczędził wojewodzie sandomierskiemu swoich łask i okazywał dowody sympatii. Przykładem tego może być chociażby fakt, że syna Jana Zbigniewa, Jerzy dołączył do dworu królewicza Władysława i u jego boku brał udział w wyprawie moskiewskiej.  W gwoli ścisłości początkowo Zygmunt III hamował karierę dworską syna Ossolińskiego, mimo wstawiennictwa wuja Jerzego,  podkanclerzego koronnego Henryka Firleja. Ponadto króla wziął udział w ślubie Jerzego z Izabelą Daniłowicz, wówczas jedną z najlepszych partii w Rzeczypospolitej, córką podskarbiego wielkiego koronnego Mikołaja i Heleny Uchańskiej wojewodzianki bełskiej, który odbył się 17 maja 1620 r. w Warszawie. Natomiast w 1621 r. król wysłał młodego Jerzego Ossolińskiego z misją dyplomatyczną do Anglii.




Jerzy Ossoliński, syn Jana Zbigniewa


W styczniu 1618 r. Jan Zbigniew Ossoliński kupił wieś Iwaniska w powiecie sandomierskim. Po czym wziął udział w pogrzebie swojego dalekiego krewnego wojewody lubelskiego Gabriela Tęczyńskiego, którego   pochowano 30 stycznia 1618 r. w kościele dominikańskim św. Trójcy w Krakowie. Ossolińscy z Tęczyńskimi, Zaklikami i Tarłami pochodzili od wspólnego przodka i stąd też ich wspólny herb Topór.

Wojewoda sandomierski dał kolejny popis swojej krótkowzroczności na sejmie walnym z 1618 r., na którym to po raz kolejny stanął w opozycji do planów dworu królewskiego. Tematem obrad był podatek, z którego miano opłacić żołd dla biorących udział w wojnie moskiewskiej. Jednak do ostrego spięcia między Zygmuntem III a Janem Zbigniewem Ossolińskim doszło latem tegoż roku, kiedy to sejmik opatowski zwołał pospolite ruszenie celem odparcia najazdu tatarskiego. Wojewoda zwrócił się o akceptację tej samowolnej uchwały. Jednak na dworze królewskim uznano te poczynania jako wstęp do nowego rokoszu. Wcale nie dziwi tok rozumowania dworu królewskiego, gdyż żyjemy w czasach kiedy nie ma środków masowego przekazu i brak jest możliwości szybkiego zinfiltrowania sytuacji jaka wytworzyła się w województwie sandomierskim. Jednak cała ta sprawa rozeszła się po kościach, gdyż Zygmunt III potrzebował poparcia dla zwołania kolejnego sejmu walnego na 1619 r., a takiego poparcia udzielił mu Jan Zbigniew Ossoliński.


Podsumowując życie Jana Zbigniewa Ossolińskiego należy podkreślić, że swoją działalność rozpoczął dość skromnie. Po ojcu odziedziczył tylko części w 7 wsiach, ani jednej wsi w całości. 36 lat później, w 1620 r., wydzielając majątki swoim synom dysponował już 16 wsiami i folwarkami, wielkim kluczem Zgórsko, częściami w dwóch wsiach, a dodatkowo użytkował szereg królewszczyzn. Wyposażył więc swych trzech synów: Krzysztof otrzymał Iwaniska, Ujazd i okoliczne wsie, Maksymilian otrzymał dobra mieleckie a Jerzy dostał Ossolin, Goźlice, Klimontów i Nową Wieś, przy czym Jan Zbigniew zatrzymał dla siebie jako dożywocie Klimontów i Nową Wieś. Nieco wcześniej dobra rodowe uszczuplił posagiem dla córki Elżbiety, wydanej za Konstantego Korniakta. oraz fundacjami i darowiznami na rzecz kościoła. Charakterystyczne, że również niektóre z trzymanych przez niego starostw udało mu się przenieść na synów. W ten sposób dochód z nich pozostawał w rodzinie.


Kariera polityczna Jana Zbigniewa Ossolińskiego pozwalała mu na pomnażanie majątku a to oznaczało awans całego rodu. Wszyscy jego synowie osiągnęli urzędy senatorskie. Krzysztof piastował kolejno stanowisko kasztelana sądeckiego, kasztelana wojnickiego i na końcu wojewody sandomierskiego. Drugi z synów Maksymilian był kasztelanem czerskim, a najmłodszy Jerzy był kolejno  wojewodą sandomierskim, podkanclerzym koronnym i na końcu kanclerzem wielkim koronnym. To właśnie najmłodszy syn Jana Zbigniewa Ossolińskiego zrobił największą karierę polityczną i należał do grona najważniejszych osób w Rzeczpospolitej Obojga Narodów. W okresie bezkrólewia po śmierci Władysława IV Wazy, Jerzy Ossoliński praktycznie przejął pełnię władzy w państwie polsko-litewskim, gdyż interrex i prymas Maciej Łubieński ze względu na podeszły wiek nie był w stanie wypełniać w należyty sposób swoich obowiązków. Jego pałac w Warszawie był jedną z bogatszych rezydencji magnackich w mieście. Zamek Krzyżtopór w Ujeździe zbudowany przez Krzysztofa Ossolińskiego był chyba najkosztowniejszym prywatnym przedsięwzięciem architektoniczno-budowlanym w państwie polsko-litewskim za panowania Władysława IV Wazy. Ponadto była to jedna z największych budowli pałacowych w Europie przed powstaniem Wersalu. Kolegiaty w Ossolinie i Klimontowie są cennymi zabytkami architektonicznymi doby wczesnego baroku. Wszystkie te budowle potwierdzają, że ród Ossolińskich w swoim trzecim senatorskim pokoleniu należał już do pierwszych magnackich rodów Korony Królestwa Polskiego.


BIBLIOGRAFIA:

1.  Józef Długosz, Pamiętnik / Zbigniew Ossoliński, Warszawa, 1983

2. Stefania Ochmann, Sejmy z lat 1615-1616, Wrocław, 1970,

3.  pod red. Władysława Czaplińskiego, Pamiętnik (1595-1621) / Jerzy Ossoliński, Wrocław, 1952

4. pod red. Józefa Leszczyńskiego, O Rzeczypospolitej Szlacheckiej XVI-XVIII w., Wrocław, 1975,

5. pod red. Ewy Dubas-Urwanowicz i Jerzego Urwanowicza, Wobec króla i Rzeczpospolitej. Magnateria w XVI-XVIII wieku, Kraków 2012

6. Stanisław Płaza, Rokosz Zebrzydowskiego, Kraków, 1989,

7. Alexander Rembowski, Rokosz Zebrzydowskiego: materyały historyczne poprzedzone przedmową i rozprawą pod tytułem Konfederacya i rokosz w dawnem prawie państwowem polskiem, Warszawa, 1893,

8. Henryk Schmitt, Rokosz Zebrzydowskiego, Lwów, 1858

9. Jarema Maciszewski, Wojna domowa w Polsce (1606-1609). Studium z dziejów walki przeciw kontrreformacji, cz. I (Od Stężycy do Janowca), Wrocław, 1960,

10. Stanisław Cynarski, Stronnictwo królewskie w dobie rokoszu Zebrzydowskiego (Próba charakterystyki), „Małopolskie

Studia Historyczne”, 7/1965, nr 3/4

11. Pauli Żegota, Pamiętniki do życia i sprawy Samuela i Krzysztofa Zborowskich, Lwów, 1846

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz