Na początku sierpnia 1177 r. Filip Alzacki, hrabia Flandrii, Vermandois i Valois, dotarł do Akki na czele dużej grupy rycerzy. Za radą baronów królestwa Baldwin IV Trędowaty, który już wówczas chorował na trąd, zaoferował Filipowi Alzackiemu regencję w swoim królestwie, którego armie przygotowywały kolejną wyprawę na Egipt, wspomaganą przez dużą flotę bizantyjską. Hrabia Flandrii jednak nalegał, aby został królem wszelkich terytoriów podbitych przez połączone siły chrześcijańskie. Pomysł ten nie spodobał się ani królowi Jerozolimy, ani cesarzowi bizantyjskiemu, którzy pokrywali koszty i dostarczali większość wojsk na wyprawę. W rezultacie cała wyprawa została odwołana, flota bizantyjska wycofała się, a Filip Alzacki zabrał swoich rycerzy i połowę baronów Jerozolimy na północ, by zamiast tego zaatakować seldżuckie twierdze Hama i Harim.
Saladyn, który zebrał swoje siły w Egipcie, aby odeprzeć zbliżający się atak z Jerozolimy, szybko dowiedział się, że inwazja na Egipt została odwołana, a większość sił “Franków” przesunęła się na północ. Była to wspaniała okazja do uderzenia na wrogów, a sułtan wykorzystał tę okazję stając na czele armii szacowanej na 26 000 lekkich koni - co pozostawia otwartą kwestię, czy piechota była z nim, czy nie. Siły te rzekomo obejmowały również około 1000 mameluków z osobistej straży przybocznej sułtana.
Według anonimowego chrześcijańskiego kronikarza z północnej Syrii wiadomość o inwazji Saladyna pogrążyła Jerozolimę w rozpaczy. Baldwin IV Trędowaty miał zaledwie 16 lat, nie miał własnego doświadczenia bojowego, a jego najbardziej doświadczeni dowódcy (lub wielu z nich) oblegali Hamę. Konstabl Królestwa, kompetentny i mądry Onufry baron Torony, był ciężko chory. Ale według arcybiskupa Williama z Tyru, byłego nauczyciela Baldwina IV Trędowatego, obecnie jego kanclerza i naszego najlepszego współczesnego źródła, król zebrał swoje siły i z zaledwie 376 rycerzami ruszył do Aszkelonu, najbardziej wysuniętej na południe twierdzy jego królestwa. Król osobiście poprowadził swoich rycerzy do Aszkelonu i zrobił to konno a nie w lektyce, jak sugerują niektórzy powieściopisarze i historycy-hobbyści. Na tym etapie trąd objawiał się jedynie niemożnością posługiwania się prawą ręką. Pomimo tego upośledzenia w młodości korzystał ze specjalnej nauki jazdy konnej. Wilhelm z Tyru informuje nas:
“Był… bardziej zręczny niż ludzie starsi od niego w kontrolowaniu koni i jeździe na nich w galopie.”
Oznacza to, że Baldwin IV Trędowaty będąc jednoręczny, musiał nauczyć się specjalnych umiejętności, jeśli zamierzał walczyć, ponieważ musiałby kontrolować swojego wierzchowca w walce samymi nogami. Szkolenie, które przeszedł, było wyraźnie pierwszorzędne, ponieważ pozostał doskonałym jeźdźcem, dopóki nie stał się aż tak chory, by dosiąść konia.
Królowi towarzyszył Renald z Châtillon, senior Zajordanii, właśnie niedawno zwolniony na słowo przez Saladyna z niewoli w Aleppo. Był on zaprzysięgłym wrogiem sułtana, a jednocześnie znakomitym dowódcą, który obecnie zastępował w polu zbyt młodego i zbyt chorego króla. Wśród rycerstwa byli też Balian Młodszy z Ibelinu wraz z braćmi Hugonem i Baldwinem, Reginald Grenier senior Sydonu i Beaufort oraz Joscelin III z Courtenay hrabia Edessy oraz templariusze pod wodzą mistrza Odona z St Amand. Baldwin IV Trędowaty przybywając do Aszkelonu 22 listopada na krótko przed samym Saladynem, przejął kontrolę nad miastem, ale potem wahał się przed zaryzykowaniem otwartej bitwy z Saracenami z powodu braku równowagi sił. Tak więc, chociaż wyprawa króla do Aszkelonu była heroiczna, wydawała się mniej rozsądna strategicznie. Saladyn skutecznie uwięził Baldwina IV Trędowatego i jego rycerzy w Aszkelonie, a między Saladynem a Jerozolimą nie było nic oprócz rozproszonych garnizonów.
Baldwin IV Trędowaty, król Jerozolimy, modli się przed bitwą
Zamiast marnować czas na oblężenie ufortyfikowanego miasta z silnymi siłami obronnymi, Saladyn zostawił wystarczająco dużo swojej armii, aby utrzymać oblężenie Aszkelonu i wyruszył z większością swoich żołnierzy dalej w kierunku Jerozolimy. Rzeczywiście, sułtan i jego emirowie byli tak pewni zwycięstwa, że poświęcili czas na splądrowanie bogatych miast równiny przybrzeżnej, zwłaszcza Ramli i Liddy. W Jerozolimie przerażona ludność szukała schronienia w Cytadeli Dawida.
Ale Baldwin IV Trędowaty nie został jeszcze pokonany. Ponieważ liczba żołnierzy Saracenów otaczających Aszkelon drastycznie spadła, zaryzykował wyprawę. Dotarł także do templariuszy w twierdzy w Gazie, którzy wyruszyli na spotkanie z królem. Razem konne siły zaczęły podążać za rozproszoną i już nie zdyscyplinowaną armią Saladyna. Taktyka sił chrześcijańskich wymagała jednak połączenia kawalerii i piechoty, więc Baldwin IV Trędowaty nie mógł zaatakować wroga, dopóki nie miał również piechoty. Dlatego wydał ogólne wezwanie do broni, które zobowiązywało każdego chrześcijanina do stawienia się pod królewskim sztandarem w celu obrony królestwa. Mieszczanie zaczęli ciągnąć by do niego dołączyć.
To, co wydarzyło się później, jest zwykle przedstawiane jako „cud” lub po prostu „zezowate szczęście”. Siły chrześcijańskie w bardzo sprytny sposób zwabiły wojska Saladyna na bagnisty teren, gdzie ich przewaga liczebna nie miała już tak wielkiego znaczenia. Armia Baldwina IV Trędowatego przeszła wystarczająco blisko obozu Saladyna w Ramli, aby przekonać sułtana, by ruszył za nim, ale także bardzo blisko gór, dokąd mógłby uciec, gdyby stracił dzień. Ciekawym manewrem było to, że armia chrześcijańska nie korzystała z głównej drogi prowadzącej do Jerozolimy, ale równoległą ścieżkę, którą nieprzyjaciel ledwie znał.
Królowi Jerozolimy udało się doprowadzić Saladyna do miejsca, które chciał: podmokłego terenu, gdzie przewaga liczebna stała się ciężarem, a nie zaletą. Wymagało to dodatkowych wysiłków, aby manewrować uwięzioną armią, która pogrążyła się w totalnym chaosie. Dowodzona przez miejscowego pana, który z pewnością znał teren lepiej niż ktokolwiek inny na polu bitwy, armia chrześcijańska zdołała pokonać armię muzułmańską, pomimo jej początkowej przewagi. Owym miejscowym panem mógł być nie kto inny jak tylko Balian z Ibelinu, a nie jak bezpodstawnie sugeruje się Renald z Châtillon, senior Zajordanii, który z tymi ziemiami nie miał nic wspólnego.
Baldwin IV Trędowaty rozkazał biskupowi Betlejem nieść przed frontem oddziałów relikwię Krzyża Świętego. Król, bardzo wycieńczony chorobą, został zdjęty z konia i umieszczony na klęczkach przed krzyżem, gdzie modlił się o zwycięstwo, a następnie - przy aplauzie całej armii - wstał na równe nogi. Po chwili chrześcijańskie rycerstwo, z Baldwinem IV Trędowatym na czele, ruszyło do szarży na wciąż nie gotowych muzułmanów. Impet uderzenia był tak duży, że muzułmanie z miejsca ponieśli ogromne straty. Do zwycięstwa znacznie przyczynił się sam Baldwin IV Trędowaty, który walczył w pierwszych szeregach, co dodawało rycerstwu odwagi i ochoty do walki.
Chociaż bitwa była zacięta i siły jerozolimskie poniosły straty, siły egipskie zostały rozgromione. Co więcej, sam Saladyn był bardzo bliski śmierci lub schwytania i rzekomo uciekł na grzbiecie jucznego wielbłąda. Jednak dla większości jego armii nie było ucieczki. W bitwie poległ Ahmed, syn bratanka Saladyna, Takiego ad-Dina. Ci, których nie wymordowano od razu na polu, znaleźli się w rozproszeniu i praktycznie bezbronni na terytorium wroga. Chociaż porzucili łupy, do domu było jeszcze daleko a deszcze nastały. Zmarznięci, mokrzy, spowolnieni przez błoto, nie korzystając już z siły liczebnej, byli łatwym łupem dla mieszkańców i osadników królestwa jerozolimskiego. Ci ostatni, po splądrowaniu Liddy, Ramli i innych pomniejszych miejscowości, mieli dobry powód, by pragnąć zemsty. Co więcej, nawet po ucieczce z terytorium chrześcijańskiego wojska egipskie nadal nie znajdowały schronienia, ponieważ na pustyni Beduini wykorzystali sytuację, aby zniewolić jak najwięcej ludzi, aby się wzbogacić. Bardzo niewielu ludzi z armii sułtana dotarło bezpiecznie do Egiptu.
Cytadela Dawida
Saladyn, obawiając się, że wieść o klęsce zachwieje zarówno jego pozycję jako władcy Egiptu, jak i kruchy sojusz z syryjskim wasalem, rozpuścił fałszywą informację, że to chrześcijanie przegrali bitwę. Baldwin IV Trędowaty również postarał się o rozpowszechnienie wieści o swym zwycięstwie. Na polu bitwy wzniósł klasztor benedyktynów poświęcony św. Katarzynie z Aleksandrii, w której święto doszło do bitwy. Jak się później okazało, nie było to zwycięstwo łatwe. Roger de Moulins, wielki mistrz Joannitów, donosił, że poległo 1100 chrześcijan, a dalszych 750 zostało rannych.
Tymczasem Rajmund III hrabia Trypolisu i Boemund III książę Antiochii dołączyli do wyprawy Filipa Alzackiego na Harim w Syrii. Oblężenie miasta trwało aż do 1178 r., a klęska Saladyna pod Montgisard uniemożliwiła mu przyjście z pomocą syryjskiemu wasalowi. Jednakże po roku, w 1179 r., Saladyn odnowił swe siły i mógł ponownie zaatakować Królestwo Jerozolimskie, co przyniosło mu zwycięstwo w bitwie pod Marj Ayyun. W ciągu następnych dziesięciu lat toczyły się niemal nieprzerwane walki, zakończone decydującą klęską chrześcijan w bitwie pod Hattin w 1187 r.