piątek, 11 lutego 2022

Powrót Gdańska do Polski w 1454 roku

 Gdańsk, którego początki sięgają II połowy X w. naczelnym grodem Pomorza Wschodniego stał się w XIII wieku. Pierwsza wzmianka o mieście pochodzi ze spisanego po łacinie w 999 r. w "Żywocie świętego Wojciecha" autorstwa Jana Kanapariusza. Opisuje on wizytę biskupa Wojciecha na tym terenie wiosną 997 r. i tę datę często przyjmuje się umownie jako początek dziejów miasta, chociaż już w VII w. była tu osada rybacka. W dziele tym Jan Kanapariusz nazwę Gdańska zapisał w zlatynizowanej formie "urbe Gyddanyzc". W 1361 r. Gdańsk dołączył do Związku Miast Hanzeatyckich, dzięki temu w mieście zaczął bardzo szybko rozwijać się handel, rzemiosło, szkutnictwo oraz przyspieszyło to napływ kupców z różnych stron Europy. W sierpniu 1308 r. margrabiowie brandenburscy, Otto IV ze Strzałą i Waldemar Wielki opanowali miasto bez grodu, obronionego przez sędziego Boguszę. Krzyżacy wezwani przez księcia Władysława IV Łokietka do pomocy przy usunięciu Brandenburczyków zajęli już w październiku część grodu i po nadejściu posiłków zaatakowali miasto. 13 listopada 1308 r, po wycofaniu się Brandenburczyków, Krzyżacy dokonali rzezi mieszkańców. Pomorze Wschodnie wraz z Gdańskiem na blisko 150 lat znalazły się w granicach państwa zakonnego, których rządy zahamowały niezależność miasta. 14 marca 1440 r. Gdańsk przystąpił do Związku Pruskiego. 11 lutego 1454 r. zakończył się okres panowania Krzyżaków w mieście. 6 marca br król Kazimierz IV Jagiellończyk na wniosek poselstwa Związku Pruskiego, wcielił Gdańsk do Polski, udzielając mu jednocześnie przywileju bicia własnej monety. Gdańsk został zwolniony z prawa nabrzeżnego, a także dopuszczono przedstawicieli ziem pruskich do elekcji króla Polski. Gdańszczanie złożyli hołd Kazimierzowi IV Jagiellończykowi, a 25 maja 1457 r. miasto otrzymało Wielki Przywilej, zapewniający swobodny przewóz towarów Wisłą z Polski, Litwy i Rusi bez konieczności kontroli oraz inne przywileje, które miały wynagrodzić miastu wkład w wojnę. Rozpoczął się okres świetności miasta. 



Apoteoza
Gdańska - idealnej republiki protestanckiej - obraz Izaaka van den Blocke z 1608 r.


Czasy największego rozkwitu przypadają na okres XVI-XVIII wieków, kiedy Gdańsk stał się głównym portem oraz najludniejszym i najbogatszym miastem państwa polsko-litewskiego. W XVI w. osiedliło się tu wielu zamożnych i utalentowanych obcokrajowców, w tym artystów, głównie szukających tolerancji religijnej niderlandzkich protestantów. Mieszkali i pracowali tu tacy mistrzowie, jak Izaak van den Blocke, Hans Vredeman de Vries, Willem van der Meer, Anton Möller i Szymon Herle. Gdańsk stał się miastem wielonarodowościowym i wielowyznaniowym. Przeważali protestanci, a oprócz nich mieszkali tutaj katolicy, menonici i Żydzi. Każda znaczniejsza rodzina posiadała herb, dobra ziemskie, bibliotekę i często kolekcję dzieł sztuki. Przykładowo Constantin Ferber I, przedstawiciel patrycjuszowskiej rodziny gdańskiej, prowadził rozległy handel drewnem i zbożem z Niderlandami i Szwecją. Skupił w swoim ręku i dzierżawił liczne posiadłości ziemskie wokół Gdańska. W swoich dobrach prowadził akcję osuszania bagien, osadził holenderskich kolonistów, zagospodarowywał odłogi, budował młyny i inne zakłady gospodarcze. Ponadto był bankierem, udzielał znacznych pożyczek Zygmuntowi II Augustowi (np. 40 tys. talarów w 1571 r.), królowi szwedzkiemu Janowi III Wazie i księciu pruskiemu Albrechtowi Hohenzollernowi. Był właścicielem Lipców z karczmą "Trzy Świńskie Łby" oraz Niegowa. 


Bogactwo Gdańska wynikało z handlu ze szlachtą i magnaterią Rzeczypospolitej. Przybysze sprzedawali tu płody rolne, a kupowali dzieła sztuki i dobra luksusowe. W mieście zamawiano srebra stołowe i kościelne, medale, cynowe trumny dla polskich królów i dary poselskie. Gdańscy artyści portretowali polskich monarchów, magnaterię i wyższych hierarchów kościelnych, ale również gdańskich mieszczan. Gdańsk słynął z zegarmistrzostwa i wyrobów bursztynowych, świetnych drukarń i intraligatorń. 


Mówiący po niemiecku gdańszczanie byli w miarę lojalnymi poddanymi króla Polski, choć władze miasta stawiały zawsze na pierwszym miejscu interesy miasta. Jako przykłady tych tarć na linii Gdańszczanie-król Polski można podać: tumult gdański z lat 1525–1526, zakończony zbrojną interwencją Zygmunta I Starego, otwarty konfliktu miasta z królem Zygmuntem II Augustem w 1568 r. w sprawie Komisji Morskiej, kiedy to doszło do uwięzienia i stracenia 11 kaprów królewskich, następnie otwarta wojna Gdańska z królem Stefanem Batorym czy też udział Gdańska w wojnie domowej o koronę między Stanisławem Leszczyńskim a Augustem III Sasem. Przejawem dążeń niezależności politycznej, gospodarczej i militarnej były służące celom propagandowym fundacje rady miejskiej: ukończony w 1612 r. Arsenał będący dowodem militarnej niezależności miasta i pierwsze miejskie muzeum, a przede wszystkim namalowana w 1608 r. "Apoteoza Gdańska" jako idealnej republiki. W 1502 r. ukończono po 150 latach budowy kościoł Mariacki, wspaniałą świątynię, w którym zgromadzono duże ilości dzieł sztuki. 

W Gdańsku nie powołano uniwersytetu, jednak działała tutaj od połowy XVI w. szkoła, którą po 100 latach przekształcono w Gimnazjum Akademickie, która cieszyła się europejską renomą. W 1596 r. założono Bibliotekę Rady Miejskiej (Bibliotheca Senatus Gedanensis) - jedną z pierwszych publicznych bibliotek w Europie. Stało się to dzięki Janowi Bernardowi Bonifaciemu markizowi Orii, włoskiemu bibliofilowi i podróżnikowi, który zamieszkał w Gdańsku i w zamian za dożywotnie utrzymanie ofiarował w 1591 r. miastu swój liczący 12 tysięcy tomów księgozbiór. Gdańsk nazywano miastem uczonych ze względu na doskonałe wykształcenie władz i jego mieszkańców. 




Wjazd orszaku królowej Ludwiki Marii Gonzagi do Gdańska (1646 r.) 



Na koniec oddajmy głos nuncjuszowi papieskiemu protonotariuszowi apostolskiemu Giulio Ruggieriemu, który w 1568 r. tak pisał o handlu w Gdańsku: 


"Całe atoli prawie handlu skupienie jest w Gdańsku [...]. W miesiącu sierpniu odbywa się tu jarmark św. Dominika czternaście dni i dłużej trwający, na który zbierają się Niemcy, Francuzi, Flamandy, Anglicy, Hiszpanie, Portugalczycy, i wtedy zawija do portu przeszło 400 okrętów naładowanych winem francuskim i hiszpańskim, jedwabiem, oliwą, cytrynami, konfiturami i innymi płodami hiszpańskimi, korzeniami portugalskimi, cyną i suknem angielskim. Zastają w Gdańsku magazyny pełne pszenica, żyta i innego zboża, lnu, konopi, wosku, miodu, potażu, drzewa do budowy, solonej wołowiny i innych drobniejszych rzeczy, którymi kupcy rozładowane swoje okręty na powrót ładują, co się odbywa w pierwszych ośmiu dniach jarmarku, a w ostatnich ośmiu i przez cały rok przybywają do tego miasta nie tylko kupcy krajowi, ale wiele innych osób dla opatrzenia swoich sklepów lub domów w wino, sukna, korzenie i inne potrzebne rzeczy. Zboże zaś i inne płody zbywające od potrzeb krajowych spławiają do Gdańska na wiosnę i przedają hurtem kupcom gdańskim, którzy składają je w swych magazynach na następny jarmark ".



 

Kazimierz IV Jagiellończyk i jego żona Elżbieta Rakuszanka


Na koniec jeszcze słów parę o akcie inkorporacji Prus do Polski. 

 

6 marca 1454 r król Kazimierz IV Jagiellończyk wydał przywilej inkorporacyjny na mocy którego Prusy i Pomorze Gdańskie wcielono do Polski. 

Poniżej tekst aktu: 

 

"W imię Pana, Amen. Na wieczną rzeczy pamiątkę. My, Kazimierz z Bożej łaski król Polski, a także Krakowa, Sandomierza, Sieradza, Łęczycy, Kujaw, wielki książę litewski, pan i dziedzic Rusi, Prus, Ziemi Chełmińskiej, Królewieckiej, Elbląskiej i Pomorskiej. 

I. 

Łaskawość, właściwa naszemu królewskiemu dostojeństwu, do której pobudza Bóstwo dlań przychylne, a którą w czynie przejawia wrodzona i od początku istniejąca skłonność, co prawda dopuszcza do łona miłosierdzia i osłony wszystkich ubiegających się o uzasadnioną naszą pomoc i opiekę, jednakże z większą szczodrobliwością skłania się do udzielenia poparcia, obrony i ulżenia tym ludziom, którzy gorejąc w sercu wielkim uczuciem względem nas i naszego Królestwa wierzą, że jedynie nasza, a nie inna, prawica może łatwiej położyć kres różnorakim klęskom i uciskom, jakie dotąd zadawała im samo władza rządzących, że jedynie nasz tron, od którego w dawnych czasach odpadli na skutek niedozwolonego aktu wyzbycia ma słuszne prawo rządzenia nimi i ich objęcia z chwilą wypowiedzenia przez nich posłuszeństwa nie tyle pysznej i zachłannej ile bezprawnej władzy. Zapewne, mocna stałość i szczera wierność tak usposobionych ludzi zasługuje i musi znaleźć nie tylko wyróżnienie w odpowiednich pochwalnych wypowiedziach, ale i zapłatę w dobrodziejstwach przywilejów królewskich. 

II. 

Oznajmiamy przeto wszystkim zarówno obecnym jak przyszłym: Prałaci kościelni i świeccy, wielmoże, ludzie dzielni, szlachetni i roztropni rycerze, a mianowicie ziemianie, mieszczanie i cała społeczność ziem pruskiej, chełmińskiej, królewieckiej, elbląskiej i Pomorza uprzednio zwracali się do nas z częstymi prośbami i poselstwami, abyśmy raczyli zachować ich i bronić w prawach, wolnościach, wolniznach i przywilejach, a w szczególności ich związku i ligi, którą oni prawidłowo i uczciwie zawarli i założyli, a na którą zgodził się mistrz i Zakon Pruski - tymczasem mistrz i Zakon użyli różnych sposobów, pozorów i gwałtów, aby ją zniszczyć. A przecież od trwałości lub upadku związku i ligi zależy w swym istnieniu lub ruinie przymierze wieczystego pokoju [1453 r. w Brześciu Kujawskim] z mistrzem i Zakonem Krzyżaków św. Marii w Prusiech, które zatwierdził nasz świętej pamięci brat rodzony najdostojniejszy książę pan Władysław [Warneńczyk], król Węgier i Polski. Wspomniany zaś mistrz i Zakon drogą zniszczenia ligi i związku zamierzali zerwać to przymierze, wytoczyć nowe wojny nam i naszemu Królestwu, a samych rycerzy i mieszczan nakłaniali do prowadzenia niesłusznych wojen pospołu z nimi. Twierdzili, że żadną miarą nie zniosą jarzma ucisków, klęsk i ciężarów, które dotąd mistrz i Zakon w swej gwałtownej samowładzy nakładali na ich karki, nie zniosą zerwania wspomnianej ligi i związku, jeśli szybko nie wkroczy nasza opieka, jako założyciela, uposaży cielą i fundatora owego Zakonu. 

III. 

Co do nas jednakże, uważaliśmy, że nie należy udzielać czynnej pomocy w ich klęsce, lecz tłumaczyliśmy jednej i drugiej stronie, że należy dążyć do pogodzenia się; nie chcieliśmy bowiem, aby się wydawało, iż podsycamy rodzący się pożar. Atoli z biegiem czasu niezgoda stron do tego stopnia wzrosła i spotęgowała się, że rycerze, ziemianie i mieszczanie wspomnianych ziem, doszczętnie wyzuci z nadziei i przygnieceni ogromem krzywd, postanowili na przyszłość całkowicie odmówić posłuszeństwa panom-gwałcicielom, według swego widzimisię łamiącym ich prawa, przywileje i wolnizny. 

IV. 

W oparciu o prawa boskie i ludzkie, które postanawiają, że żadną miarą nie należy dawać posłuchu panom niesprawiedliwym, uprawiającym zbrodnię i grzech, wypowiedzieli posłuszeństwo i podległość mistrzowi i Zakonowi. Ponadto za pośrednictwem samych wielmożnych i dostojnych rycerzy oraz mężów roztropnych Jana Bażyńskiego, Augustyna z Szewy, Gabriela Bażyńskiego, sędziego tczewskiego Mikołaja z Wulkowa, burmistrzów: Wawrzyńca Czeitcza chełmińskiego, Rutgera von Birken toruńskiego, Wawrzyńca Pilgrima elbląskiego, rajców: Jana Kala braniewskiego, Grzegorza Swacha królewieckiego, Mikołaja Rodemana knipawskiego, Wilhelma Jordana rycerza i Jana Maydemburga gdańskich, przedstawicieli i posłów swych, wyprawionych do nas z pełnomocnictwem i zleceniem, błagali w nowych poselstwach i prośbach, abyśmy raczyli: domagać się już nie tyle ich obrony ile rządu i władzy nad nimi, przyjąć ich oddanie się i poddanie, wierność i wieczyste posłuszeństwo (ofiarowali je nam w imieniu własnym oraz wszystkich prałatów duchownych i świeckich, rycerzy, ziemian, mieszczan i mieszkańców całej społeczności wymienionych ziem) jako prawny, prawy i prawdziwy pan i dziedzic wspomnianych ziem, wcielić, włączyć, zjednoczyć, za własne przyjąć, zespolić i scalić wspomniane ziemie z natury i przeznaczenia powracające do Królestwa Polskiego, z którego ciała były zagrabione wbrew prawu i godziwości za niedawnej i świeżej pamięci. Zamierzali wyszukać sobie innego zwierzchnika i poddać się mu, gdyby przypadkiem odrzucono rząd i władzę, którą nie tyle nam ofiarowali, ile zwracali. 

V. 

Rozmyślaliśmy i rozważaliśmy dawne czasy, kiedy niektóre z wspomnianych ziem były w posiadaniu królów i książąt polskich na podstawie uzasadnionego i dziedzicznego prawa; zagarnęli je wreszcie siłą i orężem mistrz i Zakon pruski, kiedy poprzednik nasz Władysław [Łokietek] król Polski był zajęty wojną z sąsiadami i z niewiernymi. Nigdy jednak nie przestały z prawa należeć i stanowić własności naszego Królestwa Polskiego, jak to wynika z nieomylnej treści ostatecznego orzeczenia kilku przedstawicieli Stolicy Apostolskiej, którzy przysądzili te ziemie królom polskim. 

Ponadto braliśmy pod uwagę, że ongiś nasi poprzednicy książęta Polski i panowie zawezwali, osadzili i uposażyli mistrza i Zakon pruski dla zwalczania niewiernych. Tymczasem mistrz i Zakon zajmowali się raczej zwalczaniem wiernych, a zwłaszcza tych książąt, z których dobrodziejstwa zostali wprowadzeni i uposażeni, niżeli zwalczaniem barbarzyńców i niewiernych, jakkolwiek w publicznych listach zobowiązali się niestrudzenie przeciw nim wojować, zagarniali ich ziemie, i wbrew swym ślubom zakonnym nie wojowali z niewiernymi Tatarami czy Turkami, którzy napastowali i katolickie królestwa i państwa, mimo że często domagano się ich pomocy. Co więcej, królowie polscy wiodąc wojny z Tatarami i innymi niewiernymi dostawali od nich cios w plecy i dlatego niechali prowadzenia wojny z niewiernymi zarówno podówczas jak i na przyszłość; z obawą myśleli o możliwości grożącej wojny od Krzyżaków, rozdzielali swe siły zbrojne, pozostawiając część ich przeciwko krzyżackim zasadzkom i dlatego żadną miarą nie mogli zajmować się zwalczaniem niewiernych, z pożytkiem dla chrześcijańskiej wiary. 

VI. 

Jakże nadto kruche i chwiejne było ich słowo dane najsławniejszemu rodzicowi naszemu panu Władysławowi [Jagielle] królowi Polski. Dowodzą tego czterokrotnie przez nich zerwane i zgwałcone przymierza i tyleż razy broń wymierzona przez nich przeciw Królestwu Polskiemu. Przy jej pomocy postanowili poddać Królestwo Polskie swej władzy, gdyby nie to, że mnogie klęski ich przywaliły i okiełzały. Nigdy im nie brakło chęci, aby wyzywać nas i nasze Królestwo Polskie, lecz brakło im możliwości, jak wskazuje prośba o uzyskanie zezwolenia ze strony soboru bazylejskiego i Stolicy Apostolskiej na zerwanie przymierza, ostatnio zawartego z naszym Królestwem. 

VII. 

Nie można pokryć milczeniem bezprawia ze strony mistrza i Zakonu pruskiego polegającego na ściąganiu od kupców a naszych poddanych podatku cła funtowego. Chociaż bowiem opłaty tej - na podstawie przymierza - nie powinni byli pobierać od naszych i zamorskich kupców, jeśliby kupcom pruskim przysługiwało od niej jakiekolwiek zwolnienie, jednakże opłatę tego rodzaju przez szereg lat nadal pobierali od naszych za morze wywożących kupców, podczas gdy kupcy pruscy otrzymywali ulgę w poważnej jej części. 

VIII. 

Ponadto mistrz i Zakon pruski nie tylko nie zwrócili nam, Królestwu Polskiemu i Wielkiemu Księstwu Litewskiemu - stosownie do postanowienia przymierza - części i dziedzin ziem naszego Królestwa Polskiego i Wielkiego Księstwa Litewskiego zajętych w dawnych czasach przez mistrza i Zakon, lecz co więcej, zagarnęli liczniejsze i większe obszary. 

IX. 

Dochodzi do tego wspomnienie przygnębiającego i straszliwego aktu przemocy w stosunku do mieszczan z Choszczna, którzy w poprzedniej wojnie zawierzyli naszemu ojcu: okropna rzeź i morderstwo! A przecież na mocy przymierza ostatnio z nimi zawartego, które zgwałcili jedyną w swym rodzaju zbrodnią godną przekleństwa, zobowiązali się przysięgą osobistą i pisemnie, że nigdy nie ukarzą odstępstwa ich ani jakimś drobnym słowem, ani wypomnieniem, tym mniej żelazem czy mieczem. Nie poprzestali na tym. Karą śmierci ukarali kupca Wita Marziera za to, że rzeką Wisłą zawiózł statkami towar do Krakowa. Uczynili to nie w tym celu, aby pamiętny przykład jego czynu nie pociągnął do naśladownictwa, lecz raczej w tym celu aby sroga kara odstraszała wszystkich i tym samym podważyła rozwój naszego Królestwa. 

X. 

Przeto: Przekonam, zachęceni i nakłonieni tym i wieloma innymi oczywistymi i prawnie uzasadnionymi względami, po zasięgnięciu rady książąt, prałatów, baronów i innych wiernych naszych królestw, księstw i państw, za ich wyraźną wolą, zatwierdzeniem, dziękczynieniem i zgodą, aby nie wydawało się, że opieramy się woli Bożej, która w swym łaskawym miłosierdziu uznała, że dziedzictwo nasze należy zwolnić od niedozwolonego zaboru i nam zwrócić, i aby nie wydawało się, że naszych poddanych, którzy proszą o naszą pomoc, opuszczamy w nieszczęściu i ucisku, z obawy, aby inny bezprawny zaborca i tyran nie najeżdżał na nasze państwa, dziedziny, ziemię i ojcowiznę, co by nam przysporzyło większej wrogości, na cześć wszechmocnego Boga i Bogurodzicy Panny Marii, św. Wojciecha męczennika, pierwszego męczennika Polski św. Stanisława i całej hierarchii niebieskiej, dopuściliśmy, przyjęliśmy i na podstawie niniejszego pisma z pełną naszą świadomością i wolą, a nie pod wpływem błędu czy niebaczności w imię Boże przyjmujemy i dopuszczamy dobrowolne i samorzutne oddanie się, rząd, opiekę, władzę, poddanie, posłuszeństwo wspomnianych prałatów duchownych i świeckich, rycerzy, mieszczan, ziemian i wszystkich mieszkańców ziem pruskiej, chełmińskiej, królewieckiej, elbląskiej i pomorskiej, położonych na lądzie i morzu. 

XI. 

Wspomniane ziemie i państwa na nowo włączamy, jednoczymy, wchłaniamy i wcielamy do Królestwa Polskiego. Dopuszczamy, przyłączamy i przyjmujemy je do korzystania z uczestnictwa we wszystkich dobrach, prawach, wolnościach i uprawnieniach, które dotąd osiągnęli prałaci, baronowie i szlachta królestwa, a w szczególności do wyboru i koronowania przyszłych królów polskich, ilekroć przyjdzie do narad w sprawie ich wyboru i koronowania. W imieniu własnym, naszych dziedziców i następców oraz całego Królestwa Polskiego przyrzekamy, że zawsze będziemy otaczali względami, łaską, życzliwością i królewskim uczuciem wspomniane ziemie i państwa oraz prałatów duchownych i świeckich, baronów, rycerzy, szlachtę, mieszczan i mieszkańców miasteczek i ludzi każdego położenia, stanu i dostojeństwa, którzy dotąd w nich przebywają i w przyszłości będą przebywać. Okażemy im, jako wiernym i poddanym naszym naszą królewską pomoc i obronę we wszelkich przeciwnościach i w napadach ze strony jakichkolwiek ludzi. Nie dopuścimy do wyzbycia, oderwania i odcięcia ani ich, ani wspomnianych ziem od ciała i całości naszego Królestwa Polskiego. 

XII. 

Ponadto imieniem naszym, naszych dziedziców i następców przyrzekamy, że będziemy zachowywać, popierać i bronić wspomnianych prałatów duchownych i świeckich, baronów, szlachtę i mieszczan jako też poszczególnych mieszkańców naszych ziem pruskich w ich prawach, wolnościach, pisanych przywilejach i świadectwach, które otrzymali od książąt, królów i panów wspomnianych ziem. Nigdy ich nie naruszymy i nie złamiemy, ani też nie dozwolimy na jakiekolwiek ich naruszenie i złamanie. Jeśli zaś jakie miasto lub osoba prywatna zagubią przywilej, to za radą panów Rady tych ziem łaskawie damy im i użyczymy inny, byleby tylko proszący był w spokojnym, nieprzerwanym i na skutek przedawnienia utwierdzonym posiadaniu ojcowizny i dóbr, co do których prosi nas o odnowienie na piśmie. 

XIII. 

Aby zaś w tych pierwszych chwilach, daj Boże szczęśliwych, swego poddania się nam i naszego przyjęcia odczuli, że na wszystkich i na każdego z osobna rozciąga się prawica naszej szczodrobliwości, życzliwości i sprawiedliwości, oraz aby poznali, że ze zmianą władców zmieniono także i usunięto ucisk: z naszej królewskiej hojności usuwamy, uchylamy i znosimy opłatę w mowie potocznej zwaną funtcolem, jak też i wszystkie cła na wodach i ziemi, wprowadzone gdziekolwiek tylko na ziemiach pruskich na mocy nowego lub dawnego zarządzenia. Znosimy również na ziemiach Pomorza podatek, czyli daninę, która nazywała się wieprz albo narzaz według starego ustanowienia książąt polskich. Na wsze czasy uchylamy, darowujemy i odpuszczamy świadczenie tych podatków: przenigdy ani my, ani nasi następcy królowie polscy z żadnej przyczyny i przy żadnej sposobności nie wprowadzimy tego świadczenia, ani go nie nałożymy. 

XIV. 

Podczas okupacji wspomnianych ziem mistrz i Zakon co prawda zajmowali wszystkie dobra i jakiegokolwiek bądź rodzaju towary ludzi, którzy z dopustu Bożego rozbili się na morzu; uważali ją za swoją własność i to prawną, jako że pochodziły z rozbicia okrętu. Atoli my, jako że jesteśmy królem katolickim, wyrzekamy się tego rodzaju majątku potępionego przez prawo naturalne i boże oraz przez dekret Stolicy Apostolskiej. Przyrzekamy, że ani sami, ani za pośrednictwem naszych urzędników nie będziemy domagać się ani zabierać jako naszych lub z prawa do nas należących rzeczy i dóbr, jakiejkolwiek byłyby wagi i wartości, tych osób, które będą w niebezpieczeństwie rozbicia na morzu. Postanawiamy, że rzeczy te bez jakiegokolwiek uszczerbku mają pozbierać i obrócić na dowolny użytek ci, których były własnością przed rozbiciem okrętu, lub ich bliscy, o ile wykażą wyraźnym dowodem swe pokrewieństwo. W imieniu własnym i naszych następców wyrzekamy się przeciwnego zwyczaju czy prawa, a raczej hańby, chyba że przypadkiem nie będzie żadnego prawnego dziedzica i spadkobiercy tego rodzaju dóbr; w tym bowiem wypadku chcemy, aby dobra uzyskane z rozbicia okrętu podlegały naszej władzy. 

XV. 

Wszystkich rycerzy, szlachtę, mieszczan i mieszkańców wspomnianych ziem, których przeniesiono na prawo, warunki i własność Królestwa Polskiego i doń wcielono, będziemy obdarzać także tym uprawnieniem: godności i urzędy, które tam dotąd istnieją i w przyszłości zostaną ustanowione, jak też grody i dzierżawy miast i miejscowości w wspomnianych ziemiach będziemy nadawali – według praktyki stosowanej w innych ziemiach Królestwa - wyłącznie własnemu tuziemcowi, a nie cudzoziemcowi czy obcemu. 

XVI. 

Wszystkie znaczne sprawy dotyczące wymienionych ziem będziemy regulowali, omawiali i ostatecznie rozstrzygali wraz z wspólną radą panów Rady wymienionych ziem. 

XVII. 

Będziemy bronić, strzec i zachowywać wspomniane ziemie pozostające pod naszym rządem i w ciele królestwa Polski w ich dawnych kresach, granicach i krańcach. Żadną miarą nie zniesiemy, aby granice i kresy tych ziem - jako nieodłączne części naszego Królestwa - doznały jakiegoś uszczerbku lub były narażone na niebezpieczeństwo. 

XVIII. 

Ponieważ te ziemie i ich mieszkańcy w rozstrzyganiu jakichkolwiek ich spraw i przy wymiarze sprawiedliwości posługiwali się dotąd różnymi ustawami, czyli prawami, a mianowicie magdeburskim i chełmińskim, polskim dziedzicznym i pruskim, postanawiamy im to zapewnić i utrwalić również pod, naszym zwierzchnictwem i rządem. Dodajemy im to zezwolenie, iż każdemu z nich wolno będzie przenieść się z jednego prawa pod drugie, byleby to jednak nie było z uszczerbkiem dla innych osób. 

XIX. 

Bicie monety, mającej słuszną i wierną próbę i ciężar, uszlachetnia i użyźnia każdą ziemię. Postanawiamy przeto, aby jedynie na czas obecnej wojny kosztem wymienionych rycerzy i mieszczan wspomnianych ziem bito monetę wierną i słuszną, zawierającą naszą podobiznę i napis naszej godności, a to w czterech miastach, mianowicie w Toruniu, Gdańsku, Elblągu i Królewcu. A gdy da Bóg, nastąpi pokój, należy ją bić – bez uszczerbku dla przywileju miasta Torunia - na nasz koszt królewski jedynie w Toruniu i Gdańsku, z zastrzeżeniem jednak, że sama moneta nie pomniejszy się w wadze, ziarnie i w należnej próbie. 

XX. 

Dla należytego załatwiania spraw naszych państw często musimy odwiedzać różne miejscowości, a odległe od wspomnianych ziem. Aby przeto na skutek naszej nieobecności ziemie te nie mogły w jakiejś części narazić się na niebezpieczeństwo lub zagrożenie, wyznaczymy dla opieki nad nimi i rządu szlachetnych i odpowiednich mężów, polegając na ich poszanowaniu prawa, wierności i zasłudze, a kierując się jedynie własnym swobodnym uznaniem, choć po zasiągnięciu rady panów Rady wspomnianej ziemi. Do nich będzie odwołanie w czasie naszej nieobecności co do każdego braku i wypadku, które powinni załatwić i naprawić swą przezornością, troskliwością i powagą. 

XXI. 

Kupcom wspomnianych ziem pruskich i przybywającym do naszego Królestwa, do naszych księstw i państw postanawiamy tę na przyszłość zachować wolność i uprawnienie: Ilekroć zdarzy się, że przybędą z swym towarem jakiegokolwiek rodzaju i gatunku do jakichkolwiek bądź miejscowości, miast i miasteczek Królestwa i państw naszych, będzie im wolno składać towary w pomieszczeniach, sklepach, komorach lub krytych budynkach, których swobodny najem powinien im być zapewniony, i według swego uznania wystawiać na sprzedaż. Mają im stać otworem wszystkie drogi prowadzące da Węgier, Rusi, Moraw, Śląska, Austrii, Saksonii i Wołoszczyzny, Muszą jednak zapłacić cło i zawsze przestrzegać starodawnych szlaków na mocy uprawnień miast Królestwa i państw naszych. 

Działo się i dan w Krakowie, w środę popielcową roku Pańskiego 1454, w obecności tamże najprzewielebniejszych ojców w Chrystusie Zbigniewa z Bożej łaski tytułu św. Pryski kardynała prezbitera i biskupa krakowskiego [Zbigniew Oleśnicki], Jana arcybiskupa św. kościoła gnieźnieńskiego [Jan Sprowski] i prymasa jego, biskupów: Jana włocławskiego [Jan Gruszczyński], Andrzeja poznańskiego [Bniński], Jana z Czyżowa kasztelana, Jana z Tęczyna wojewody krakowskich, wojewodów: Łukasza z Górki poznańskiego, Jana z Oleśnicy sandomierskiego, Piotra z Oporowa łęczyckiego, Mikołaja z Szarleja brzeskiego, kasztelanów: Przedbora z Koniecpola sandomierskiego, Piotra z Szamotuł poznańskiego, i bardzo wielu innych urodzonych i szlachetnych mężów wiarygodnych, szczerze przez nas ukochanych, świadków powyższego. Dan przez ręce szczerze nam miłych wielmożnych Jana z Koniecpola kanclerza i Piotra ze Szczekocin podkanclerzego Królestwa Polskiego. Również przy wprowadzaniu w życie wszystkich powyższych artykułów będziemy mieli w radzie naszej szlachtę i mieszczan miast głównych i stołecznych." 




 Otoczenie polityczne Zakonu Krzyżackiego

wtorek, 8 lutego 2022

Zbrodnia w w Rogoźnie - 8 luty 1296 roku

 8 lutego 1296 r. król Polski Przemysł II z wielkopolskiej linii Piastów został zamordowany pod Rogoźnem podczas nieudanej próby porwania dokonanej z inicjatywy margrabiów brandenburskich, z którymi współpracowały zapewne wielkopolskie rody możnowładcze Nałęczów i Zarembów. 



Przemysł II z wielkopolskiej linii Piastów, król Polski


3 lutego 1296 roku król Przemysł bawił w Pyzdrach, gdzie potwierdził prawa i posiadłości dla klasztoru benedyktynów w Lubinie (koło Krzywina w Wielkopolsce). Natomiast ostatnie dni karnawału 4-7 luty, czyli zapusty, król postanowił spędzić w nieobwarowanym Rogoźnie nad Wełną, gdzie bawiono się na ucztach i turniejach rycerskich. Jak to bywa na tego rodzaju zabawach trunki lały się strumieniami. 

Tymczasem niedaleko Rogoźna (około 30 km na zachód) przebywają margrabiowie brandenburscy na Stendal - Otto IV ze Strzałą i Konrad I, a także synowie tego ostatniego i siostrzeńcy króla Polski, Otto VII, Jan IV i prawdopodobnie również najmłodszy Waldemar. Panowie sascy byli dokładnie zorientowani w planach Przemysła II na najbliższe dni. Prawdopodobnie informacje te posiadali od wielkopolskiej opozycji możnowładczej - rodów Nałęczów i Zarembów. 



Otto IV ze Strzałą, margrabia brandenburski na Stendal, jeden z pomysłodawców porwania Przemysła II


Nie można jednoznacznie stwierdzić, czy zdrady dopuściły się rody możnowładcze Nałęczów i Zarembów. Wielce prawdopodobny jest udział rodu Zarembów w porwaniu, o czym wspomina "Rocznik małopolski". Dodatkowo na korzyść ich udziału w spisku działa, ich bunt z 1284 r., który z pewnością spowodował pogorszenie ich stosunków z Piastem wielkopolskim. Inaczej ma się sprawa o rodu Nałęczów i gdyby nie informacje "Rocznika świętokrzyskiego nowego" i Jana Długosza, z pewnością dzisiejsi historycy pisaliby o przyjaznych stosunkach łączących Przemysła II nie tylko z Grzymałami i Łodziami, ale także z Nałęczami. Jednak pewnym jest, że ktoś z otoczenia króla brał udział w tym haniebnym sprzysiężeniu.  

Celem margrabiów brandenburskich było porwanie króla i wymuszenie na nim cesji terytorialnych. Prawdopodobnie pragnęli uzyskać dostęp do morza Bałtyckiego czyli chcieli wymusić na królu oddanie mu Pomorza Gdańskiego. Możliwe jest również, że Askańczycy obawiali się wzrostu potęgi Polski poprzez odnowę królestwa, powstało ryzyko utraty ziem zagarniętych kosztem Polski tzw. Nowa Marchia.

 

Atak nastąpił wczesnym rankiem, w Środę Popielcową 8 lutego, kiedy straż przyboczna władcy jeszcze spała. Pomimo tego doszło do potyczki z osobistym udziałem Przemysła. Siły brandenburskie były liczniejsze. Podstawowym celem ludzi Jakuba Guntersberga było ujęcie żywego króla, co udało im się to dopiero wtedy, gdy ranny Przemysł II, osunął się na ziemię. Sasi posadzili ciężko rannego króla na konia, by uciekać w kierunku granicy ze Śląskiem, co prawdopodobnie miało zmylić ścigających ich Wielkopolan. Wkrótce porywacze uświadomili sobie, że nie są w stanie dowieźć żywego Przemysła do celu, a jeniec tylko opóźnia ich ucieczkę. Podjęto wówczas decyzję o zamordowaniu porwanego króla Polski, wydany przez dowódcę oddziału, Jakuba Guntersberga i prawdopodobnie wykonany przez niego samego. Późna, ale dość prawdopodobna, tradycja podaje, że stało się to najpewniej 6,5 km na południowy wschód od Rogoźna we wsi Sierniki. 

Ciało króla Przemysła II porzucono na drodze, gdzie zostało odnalezione przez rycerzy biorących udział w pościgu. Miejsce odnalezienia zwłok władcy, czyli zarazem miejsce dobicia (porąbania) rannego króla w tradycji określane jest nazwą Porąblic. Zabójcy nigdy nie zostali złapani. 

 

Egzekucja Marii I Stuart królowej Szkotów

 Wieczorem 7 lutego 1587 r. w zamku Fotheringhay Maria królowa Szkotów została poinformowana, że ma zostać stracona następnego dnia rano. Ostatnie godziny życia spędziła na modlitwie, rozdając swoje rzeczy rodzinie i pisząc testament oraz list do króla Francji Henryka III Walezjusza. 



Maria I królowa Szkotów przed katami, tuż przed egzekucją


Konstrukcja wzniesiona w Wielkiej Sali zamku Fotheringhay była przykryta czarnym materiałem. Osiągnięto go dwoma lub trzema stopniami i wyposażono w blok, poduszkę do uklęknięcia i trzy taborety, dla niej i Jerzego Talbota hrabiego Shrewsbury i Henryka Grey'a hrabiego Kentu, którzy byli tam, aby być świadkami egzekucji. Kaci (Bull i jego asystent) uklękli przed królową Szkotów i poprosili o wybaczenie, ponieważ było to naturalne dla kata, że prosił o przebaczenie osoby zabijanej. Maria odpowiedziała: „Wybaczam wam z całego serca, bo mam nadzieję, że teraz skończycie wszystkie moje kłopoty”. Jej służki, Jane Kennedy i Elżbieta Curle oraz kaci pomogli królowej zdjąć zewnętrzne szaty, odsłaniając aksamitną halkę i parę rękawów w szkarłatnym brązie, liturgiczny kolor męczeństwa w Kościele Katolickim, z czarnym satynowym stanikiem i czarnymi lamówkami. Gdy się rozbierała, Maria uśmiechnęła się i powiedziała, że „nigdy wcześniej nie miała takich stajennych ... ani nigdy nie odkładała ubrania przed takim towarzystwem”. Jane Kennedy zasłoniła Królowej Szkotów oczy białą woalką haftowaną w złoto, po czym Maria uklękła na poduszce przed blokiem, na którym oparła głowę, i wyciągnęła ręce. Jej ostatnie słowa brzmiały: In manus tuas, Domine, commendo spiritum meum, co znaczy „W ręce twoje, Panie, polecam ducha mego”. 



Maria żegna się ze swoim dworem


Maria nie została ścięta jednym uderzeniem. Pierwszy cios nie trafił jej w szyję i uderzył ją w tył głowy. Drugi cios odciął szyję, z wyjątkiem odrobiny ścięgna, którą kat przeciął toporem. Następnie uniósł jej głowę i oświadczył: „Boże, chroń królową”. W tym momencie kasztanowe warkocze w jego dłoni okazały się peruką, a głowa opadła na ziemię, odsłaniając, że królowa Maria ma bardzo krótkie, siwe włosy. Siostrzeniec Wilhelma Cecila kanclerza królowej Elżbiety I angielskiej, który był obecny na egzekucji, poinformował wuja, że po jej śmierci „Jej usta drgnęły w górę i w dół kwadrans po odcięciu jej głowy” oraz że z ukrycia z pod jej spódnicy wyszedł mały pies należący do królowej - choć naoczny świadek Emanuel Tomascon nie zamieszcza tych szczegółów w swoim „wyczerpującym raporcie”. Przedmioty rzekomo noszone lub noszone przez królową Szkotów podczas jej egzekucji mają wątpliwe pochodzenie. Współczesne relacje donoszą, że cała jej odzież, blok i wszystko, co miało kontakt z jej krwią, zostało spalone w kominku Wielkiej Sali, aby uniemożliwić zdobycze łowcom relikwii. W końcu Maria Stuart w oczach katolików stała się męczennicą. 



Maria I królowa Szkotów

 

Wojna domowa w Norwegii w latach 1130-1240

 Tradycyjnie Harald I Pięknowłosy (Hårfagre) jest uważany za króla, który zjednoczył Norwegię uwieńczoną zwycięską bitwą w Hafrsfjördzie (da...