poniedziałek, 12 kwietnia 2021

Podwójne wesele w Cambrai - 12 kwietnia 1385 roku

 

12 kwietnia 1385 roku w Cambrai odbyło się podwójne wesele, najwspanialsze widowisko XIV wiecznej Europy.

  

 Ślub wzięli 20-letni Wilhelm bawarski z 10-letnią Małgorzatą burgundzką oraz 13-letni Jan burgundzki zwany później Janem bez Trwogi z 22-letnią Małgorzatą bawarską. Zawarcie tego podwójnego związku małżeńskiego było przypieczętowaniem sojuszu rodziców państwa młodych.

 


 Podwójny ślub w Cambrai - Małgorzata burgundzka i Jan (bez Trwogi) burgundzki (po lewej) oraz Wilhelm bawarski i Małgorzata burgundzka (po prawej)

   

Wilhelm bawarski i Małgorzata bawarska byli dziećmi Małgorzaty brzeskiej, córki księcia brzeskiego Ludwika I i Agnieszki głogowskiej pochodzących z dynastii Piastów Śląskich, i Albrechta I księcia Dolnej Bawarii na Straubing, syna cesarza Ludwika IV Bawarskiego z dynastii Wittelsbachów i jego żony Małgorzaty II dziedziczki Holandii i Zelandii. Natomiast Jan bez Trwogi i Małgorzata burgundzka byli dziećmi Filipa II Śmiałego księcia Burgundii i jego żony Małgorzaty III flandryjskiej. 

 

Przygotowania do ślubu i wesela rozpoczęły się kilka tygodni wcześniej. Cała armia murarzy i cieśli przybyła kilka tygodni wcześniej do Cambrai, aby przekształcić rezydencje w luksusowe hostele. Książęcy fouragierzy przechowywali ogromne ilości jedzenia, tawerny próbowały swoich win, wytwórcy wylewali niezliczone ilości świec łojowych i woskowych. Podczas dostarczania zaproszeń wszędzie ogłaszano, że książę z okazji podwójnego ślubu zorganizuje turniej, w którym będą mogli ze sobą zmierzyć się najlepsi rycerze. 16-letni Karol VI król Francji rozkazał natychmiast posmarować swoją zbroję i osiodłać najlepsze konie. Francuski kronikarz Jean Froissart  zanotował: "możesz i powinieneś w to uwierzyć, gdzie byli obecni król francuski i niezliczona ilość ludzi szlachetnych i szlachetnych książąt, to przybywali w obfitości rycerze ”.   

   

Mieszkańcy rozdartych wojną ziem, nie mieli co jeść i nadal czuli się niepewnie, musieli z mieszanymi uczuciami obserwować, jak elity panujące we Francji, Flandrii, Zelandii, Holandii, Hainaut i Rzeszy Niemieckiej mijają ich domostwa. Przede wszystkim uwagę przyciągnęła silnie uzbrojona grupa jeźdźców, która eskortowała tajemniczy wóz, który przewoził skrzynie zamknięte łańcuchami. Były one wykonane z rzadkiego drewna i zawierały klejnoty koronacyjne, które król Karol VI francuski pożyczył swemu stryjowi Filipowi II Śmiałemu, aby trzy Małgorzaty - żona, córka i przyszła synowa Filipa - mogły pokazać się w pięknym blasku bogactwa.

    

Na tę specjalną okazję książę Burgundii rozkazał uszyć dwadzieścia szkarłatnych szat dla siebie, swojego syn i najważniejszych rycerzy  ze swego otoczenia. Na jego polecenie użyto czerwców (Kermes ilicis, Kermes vermilio), czyli owadów służących do wytworzenia najczystszego barwnika karmazynowego, a był to szczególnie kosztowny proces. Książę Burgundii zamówił także 247 barwników dla swoich sług, giermków, muzyków i sokolników a wszystkie damy dworu zostały odziane w złote tkaniny i drogocenne klejnoty. Na jego też rozkaz katedrę Notre-Dame w Cambrai ozdobiono luksusowymi gobelinami. Z tego też powodu książę Filip II Śmiały musiał odkupić od swoich szambelanów należące do nich dzieła sztuki, tak aby mogły symbolizować Burgundię w Cambrai. Wszyscy goście weselni nie mogli mieć wątpliwości, że książę Burgundii jest niewyobrażalnie bogaty i jest ponad wszelką małostkowość.

   

Ceremonia ślubu odbyła się w gotyckiej katedrze Notre-Dame de Cambrai, która niestety nie zachowała się do naszych czasów. Po uroczystej Mszy Świętej uroczystości weselne rozpoczęły się w pałacu biskupim. Dwie pary młode siedziały przy stole obok francuskiego króla i były obsługiwane przez najwyższą arystokrację. Między innymi burgundzki wielki szambelan Guy de La Trémoille, a nawet 60-letni Wilhelm I de Dampierre hrabia Namur podawali im jedzenie.  

 




    Rekonstrukcja katedry Notre-Dame w Cambrai

 

Płynne potrawy podawano w miskach, a resztę podawano na grubych kromkach chleba. Do krojenia chleba używano prymitywnej płyty zwanej tailloir lub tranchoir. Użyto ciemnego chleba, które zostało upieczone cztery dni wcześniej i dlatego było wystarczająco mocną bazą do mięsa skąpanego w sosie. W Cambrai kromkę chleba umieszczono na deskach do krojenia wykonanych z drewna lub metalu, co było dość powszechną praktyką w bogatszych warstwach społeczeństwa. Chleb był bardzo ważną częścią jadłospisu, gdyż jeszcze nie znano ziemniaków. Na stole weselnym nie zabrakło również takich pyszności kulinarnych jak: cynamon, goździki, imbir, cukier, banany, pomarańcze, cytryny, daktyle, brzoskwinie, figi i morele, które znano w Europie od czasów krucjat do Ziemi Świętej. 

   

Wszyscy uczestnicy wesela jedli palcami. Etykieta dworska nakazywała, że nie należy używać całej dłoni, tylko kciuka i środkowego palca. Każdy gość miał serwetkę, a potem słudzy chodzili po posiłku z czajnikami i ręcznikami. Najpopularniejszą zastawą stołową była łyżka, którą zawsze mieli przy sobie pielgrzymi i inni podróżni. W zależności od statusu społecznego właściciela była ona wykonana z drewna, srebra lub złota. Jeśli zaś chodzi o widelec to długo był uważany za narzędzie diabła i dlatego też nie używano go. Rycerze i szlachta zawsze miała przy sobie nóż i używano go np. do wyjmowania kawałków mięsa z misek i umieszczania ich na tailloirach. Król Karol, książę Filip i dwaj młodzi mężowie Jan burgundzki i Wilhelm bawarski mieli swoich osobistych giermków, którzy pokroili dla nich mięso, a później pozwalano im jeść jak najwyżsi możni panowie odeszli. Jan i Wilhelm sami służyli swoim nowo poślubionym żonom, które zgodnie z etykietą nie jadły zbyt wiele, aby pokazać, że mogą ograniczyć swoje pragnienia.

   

Jadłospis nie został spisany przez kronikarzy, dlatego też możemy się jedynie domyślać co podano na weselu. Możemy sobie to wyobrazić na podstawie podobnych uroczystości (koronacje, śluby, festiwale i zabawy dworskie), które odbywały się w tym okresie na terenie Francji, Lotaryngii, Burgundii i Niderlandów. To co goście w Cambrai mogli jeść to: stada wołów, cieląt, owiec, świń i koni, króliki i zające, kurczaki, kapłony oraz bąki zwyczajne i czaple. Ponadto na stołach mogły pojawiać się szczupaki, węgorze, karpie, łososie, raki i jaja, dla osób, które nie mogły jeść mięsa. I jakby stoły nie były jeszcze pełne pojawiały kawałki sera. Naturalnie średniowieczna szlachta nie miała żołądków bez dna tylko takie jak my współcześni śmiertelnicy. Wybierali ze stołu to, co im się podoba. Zgodnie z wówczas obowiązującym zwyczajem potraw na weselu z Cambrai nie podawano jedną po drugiej jako poszczególne dania, ale coś w formie bufetu lub szwedzkiego stołu. Stoły były zawsze na bieżąco uzupełniane i tym samym ciągle załadowane nowymi potrawami. Na weselu nie mogło zabraknąć alkoholu. Wino lało się strumieniami. Pochodziło ono z Burgundii, ale bardzo popularne było również wino z nad Loary Saint-Pourçain. Wino było rozcieńczane z wodą we właściwych proporcjach, nawet jeśli obniżało to zawartość alkoholu w winie. Być może to wyjaśnia większe spożycie wina w średniowieczu.

   

W sumie książę Burgundii na ogromne wesele wyłożył sumę 150 000 liwrów. Aby zrozumieć jak wielkie to było przedsięwzięcie, wystarczy podać, że jedna baryłka wina (365 litrów) kosztowała od 20 do 30 liwrów, a dobry koń od 40 do 100 liwrów, piękny dom w Paryżu można było kupić za 1000 liwrów. Roczny dochód księcia Filipa II Śmiałego wynosił do 300 000 liwrów, a w późniejszych latach osiągał nawet pół miliona. Przyjęcie weselne z Cambrai kosztował go praktycznie połowę rocznego dochodu. Książę Albrecht Wittelsbach wniósł tylko około 1/4 część poniesionych przez Burgundię kosztów, i to musiał pożyczyć pieniądze, ponieważ ta kwota przekraczała jego roczny dochód z hrabstwa Holandii. Oczywiście podwójne wesele z Cambrai było ponad siły finansowe obu stron, ale to było głównie przedsięwzięcie PR-owskie i doskonały sposób na zademonstrowanie swojej potęgi. Zawarte podwójne małżeństwo zwiększyło siłę i prestiż obu książęcych ojców i zjednoczyły ich strefy wpływów. 

 

Jan bez Trwogi burgundzki i jego żona Małgorzata bawarska

 


Jan bez Trwogi burgundzki

 


  Małgorzata bawarska

 

Wesele z Cambrai trwało 8 dni i było wydarzeniem o europejskiej randze, na które przybyło 20 000 gości. Podwójne wesele przyciągnęło nie tylko oficjalnie zaproszonych gości, ale również rzesze ciekawskich i żądnych przygód możnych panów i rycerzy. Rozbito około pięć tysięcy namiotów w pobliskich wioskach. Przez tydzień odbywały się uczty, turnieje i wyścigi, które były wspaniałym widowiskiem dla gości i mieszkańców. 

 

Małgorzata burgundzka

 


 Wilhelm bawarski

sobota, 10 kwietnia 2021

Śmierć Henryka II Pobożnego. Rozpad Monarchii Henryków Śląskich

 

"[...] Batu [...] podążył następnie przeciw Polsce i Węgrom, a podzieliwszy wojsko na granicach [tych] krajów, posłał ze swoim bratem Ordu przeciw Polsce dziesięć tysięcy wojowników, z których bardzo wielu, uległszy zamieszaniu, padło w walce na pogranicznych terenach kraju z rąk Polaków księstwa krakowskiego i sandomierskiego. Ale ponieważ zawiść pobudza do bardzo wielu błędów, dlatego Polacy nie dbając przy braku jedności o korzyści, które zdobyli, z powodu dumy i pychy nienawidząc się wzajemnie, zostali w pożałowania godny sposób przez Tatarów wycięci. Tatarzy zaś podążając na Śląsk wszczęli bitwę z księciem Henrykiem [II Pobożnym] , wówczas najbardziej chrześcijańskim [władcą] tej ziemi i kiedy już, jak opowiadali temuż bratu Benedyktowi, chcieli uchodzić [z pola bitwy], szyki bojowe chrześcijan rzuciły się niespodziewanie do ucieczki. Wtedy księcia Henryka wzięli Tatarzy do niewoli i całkowicie obrabowali, a kazali mu klękać przed martwym wodzem, który poległ w Sandomierzu. Głowę jego jakby głowę barana zawieźli przez Morawy na Węgry do Batu i wkrótce potem rzucili ją między głowy innych poległych [...]".

    

W ten oto sposób C. de Bridia w "Historia Tatarów" opisuje najazd Mongołów na Śląsk i bitwę pod Legnicą z 9 kwietnia 1241 r., w której to poległ  książę śląski, krakowski i wielkopolski Henryk II Pobożny.

 


 Wyobrażenie bitwy pod Legnicą, Legenda o świętej Jadwidze, z roku 1353

  

Henryk II Pobożny pozostawił po sobie pięciu synów, spośród których za pełnoletnich wedle ówczesnych praw mogło zostać uznanych dwóch najstarszych – Bolesław II Rogatka i niewiele od niego młodszy Mieszko. Jednak w imieniu synów rządy regencyjne sprawowała księżna-wdowa Anna czeska z dynastii Przemyślidów, wspierana przez swoją teściową Jadwigę śląską. Najstarszy z synów poległego księcia, Bolesław II Rogatka jeszcze w tym samym roku objął samodzielne rządy. Młody książę musiał zmierzyć się z trudnym zadaniem, czyli musiał utrzymać w swoim ręku z tak wielkim trudem scalone przez Jędrzycha (Henryka) I Brodatego dzielnice Polski.

 


 


Nagrobek Henryka II Pobożnego (www.polska-org.pl)



   Nagrobek Henryka II Pobożnego. Rekonstrukcja

 

Jako pierwszy z okazji skorzystał książę Konrad mazowiecki, który wykorzystując powstały zamęt po najeździe tatarskim oraz słabość Bolesława II Rogatki, przy wsparciu synów zajął Kraków. Zmusiło to zwolenników Bolesława Rogatki na czele z wojewodą krakowskim Klemensem z Ruszczy do wycofania się do warowni w Skale. Książę śląski podjął próbę odzyskania Krakowa ale interwencja zakończyła się niepowodzeniem a jego zwolenników obleganych w Skale zmusiła do uznania władzy Konrada mazowieckiego.

   

W tym samym czasie w Wielkopolsce głowę podnieśli synowie Władysława Odonica, Przemysł I i Bolesław Pobożny, którzy upomnieli się o swoją ojcowiznę. Młodzi książęta uzyskali wsparcie miejscowego rycerstwa i powoli rozpoczęli wydzierać Bolesławowi Rogatce gród po grodzie tak, że w 1244 roku książę śląski władał już tylko Śląskiem właściwym tj. dolnym i środkowym. Jednak to nie był koniec, gdyż o swoje działy upomnieli się młodsi bracia Bolesława Rogatki, którzy uzyskali wsparcie możnych panów śląskich. Ostatecznie około roku 1251 r. doszło do podziału Dolnego Śląska na trzy księstwa: legnickie Bolesława II Rogatki, wrocławskie Henryka III Białego i głogowskie Konrada I.

   

Podsumowując śmierć Henryka Pobożnego zaprzepaściła możliwość zjednoczenia Polski w XIII wieku pod przywództwem Piastów Śląskich, którzy dążyli do uzyskania korony królewskiej. Rozpoczął się bardzo szybki proces rozpadu Monarchii Henryków Śląskich. Myślę jednak, że patrząc na sposób w jaki walczyli między sobą synowie Henryka Pobożnego, jeśli nawet uzyskałby on koronę królewską jego dzieło mogło mimo wszystko zostać zniweczone z powodu rodzinnych waśni. Podział ojcowizny między wszystkich żyjących synów księcia był już mocno zakorzeniony w tradycji Piastów i trudno by było utrzymać jedność restytuowanego królestwa Henryka Pobożnego. Podobny proces był widoczny w sąsiednich Czechach, gdzie po królu Władysławie II zaprzepaszczono możliwość utrzymania jedności państwa i nie udało się wprowadzić dziedziczności korony królewskiej a Czechy pogrążyły się w chaosie rozbicia dzielnicowego.

 

Hołd pruski 10 kwietnia 1525 roku

"Tego dnia przeto [10 kwietnia 1525 roku], o samym brzasku wzniesiono koło ratusza wielkie rusztowanie, pokryte złotogłowiem, zwłaszcza na miejscu wyższym, tak zwanym majestacie, gdzie miał zasiąść król z synem. Zbiegły się na rynek tłumy ludzi. Wszystkie ulice, którędy szedł pochód, napełniły się oddziałami zbrojnych mężów, każdy starał się ukazać, albo w piękne przybrany szaty, albo uzbrojony. Królewska mość otoczył się licznym i świetnym orszakiem senatorów i panów. Przyzwano naprzód Statiliusza, proboszcza z Eors..., następnie dwóch książąt, margrabiego Jerzego i księcia Fryderyka. Towarzyszyli oni Jego Królewskiej Mości, a poprzedzali ich książęta i senatorowie wszystkich stanów, dworzanie oraz bardzo piękna nowa chorągiew, którą według zwyczaju miano wręczyć księciu wraz z odznakami. Za nimi postępowała królowa z księciem synem i królewnami oraz wielkim orszakiem znakomitych niewiast, w przepięknych pojazdach i kolasach. Król udał się do ratusza, królowa z orszakiem swoim do domu naprzeciwko położonego, aby stamtąd, lepiej móc przyglądać się tej uroczystości... Gdy król zasiadł na tronie, przybyli naprząd biskup poznański i liczni radcy i poddani księcia Albrechta. [...] i wypowiedziawszy piękną mowę, prosili aby król siostrzeńca swego księcia Albrechta do łaski raczył przyjąć, ziemie i dobra umówione nadać mu w lenno, a jego samego księciem lennym - Korony kreować. Wkrótce przybył książę Albrecht w towarzystwie wspomnianych dwóch książąt i prawie tej samej treści wypowiedział mowę, świadczące o niezwykłej wierności, pokorze i poddaniu. Odpowiedziano naprząd tak radcom, jak samemu księciu, poczem przemawiał po łacinie z niezwykłą swadą i wytwornym stylem przewielebny Piotr Tomicki. Potem książę przystąpił do tronu i stóp królewskich, i klęcząc przyjął chorągiew z orłem czarnym z ukoronowaną literą S na piersiach, oraz dokonane słowami króla wprowadzenie go w posiadanie księstwa i ziem wyznaczonych w Prusach.

Następnie dzierżąc chorągiew, której się także brat jego Jerzy dotykał, jako najbliższy następca, na księgę Ewangelii w te słowa złożył przysięgę:  

      

   

 „Ja Albrecht, margrabia brandenburski, a także w Prusach, szczeciński, pomorski, słowiański, kaszubski książę, pan Rugii, burgrabia norymberski, przyrzekam i ślubuję, że najjaśniejszemu władcy i panu Zygmuntowi, królowi Polski, wielkiemu księciu Litwy, Rusi i wszystkich ziem pruskich panu i dziedzicowi, jako mojemu przyrodzonemu dziedzicznemu panu i jego majestatu potomkom i następcom. Królom i koronie Polskiej będę wierny i posłuszny i będę się starał o dobro jego majestatu, potomków i Korony Polskiej, a bronił od zła i wszystko czynić będę, co jest. obowiązkiem wiernego wasala. Tak mi dopomóż, Boże i święta Jego Ewangelio”.

    

W ten oto sposób Andrzej Krzycki, wówczas biskup przemyski i sekretarz królewski, w liście do nuncjusza papieskiego na Węgrzech opisał hołd pruski będący zwieńczeniem podpisanego 8 kwietnia 1525 roku traktatu. 

 

 


  Wyobrażenie Hołdu pruskiego według Jana Matejki

 

W akcie sekularyzacji Zakonu Krzyżackiego czytamy:

  

"[...] Wielki mistrz Albrecht, margrabia brandenburski, przybył do Nas osobiście z kilku członkami Zakonu, a swymi poddanymi, którzy mieli pełnomocnictwa ze strony Zakonu i wszystkich jego poddanych do oddania pod Naszą władzę jako prawowitemu dziedzicowi i panu wszystkich ziem pruskich; a najpierw ciż panowie doradcy Albrechta, w. mistrza, a następnie on sam usilnie Nas o to prosili, abyśmy zimie te oddali mu w lenno, oświadczając, że przez taki układ więcej pożytku przyniosą Nam i Rzeczypospolitej, a pokój będzie pewniejszy. My więc, biorąc pod uwagę przede wszystkim pożytek Chrześcijaństwa, które wobec tak gwałtownego nacisku niewiernych jedynie pokojem i zgodą między chrześcijańskimi książętami może być zachowane, następnie spełniając życzenie Ojca św., Jego Cesarskiej i Katolickiej Mości, Krewniaka Naszego, Ludwika, króla Czech i Węgier, oraz innych książąt chrześcijańskich [...] a wreszcie pragnąc wyświadczyć łaskę i przysługę ukochanemu siostrzeńcowi Naszemu, Albrechtowi [...] jemu, jako też Jego prawowitym męskim potomkom nadajemy w wieczystą i niepodzielną inwestyturę przez wręczenie Naszej chorągwi poniżej wymienione ziemie, miasta, miasteczka i zamki [...] Margrabia Albrecht, ks. pruski, oraz jego następcy i dziedzice lenna, będą obowiązani za wyświadczone im przez Nas dobrodziejstwo składać będą obowiązani za wyświadczone im przez Nas dobrodziejstwo składać Nam takie przyrzeczenie uległości, że gdybyśmy z racji owej ugody lub nadania lenna zostali zaatakowali przez jakiegokolwiek księcia lub państwo, wtedy margrabia Albrecht, względnie jego następcy, książęta pruscy, mają Nam i Naszemu Królestwu przyjść wszędzie z pomocą we własnej osobie wraz ze wszystkimi swymi poddanymi i z całą swą siłą. Nawzajem zaś My i Nasi Następcy będziemy obowiązani w podobnym wypadku to samo uczynić."

   

 

 

Albrecht I Hohenzollern książę w Prusach, siostrzeniec Zygmunta I Starego, ostatni wielki mistrz zakonu krzyżackiego w Prusach

 

 Traktat krakowski zawarty między Zygmuntem I Starym a Albrechtem Hohenzollern był pierwszym porozumieniem zawartym w Europie między królem katolickim a księciem protestanckim. Traktat krakowski nie spotkał się z uznaniem ani przez cesarza Karola V Habsburga ani przez papieża Klemensa VII. Ten fakt mógł dać do myślenia królowi polskiemu, że w tej sytuacji mógłby ograć swojego już wówczas luterańskiego siostrzeńca i po hołdzie uderzyć na Prusy Książęce i wcielić je bezpośrednio do Polski. Jednak Zygmunt I Stary nie miał duszy przebiegłego machiawelicznego władcy.

 

  

Mimo wszystko hołd pruski był ogromnym sukcesem króla Zygmunta Starego, ponieważ oznaczał koniec istnienia państwa zakonnego w Prusach i kończył długotrwałe walki polsko-krzyżackie. Na miejsce Zakonu Krzyżackiego, które było popierane przez cesarza i papieża oraz mogącego liczyć na sojuszników w Rzeszy i krajach skandynawskich, powstało świeckie księstwo pruskie na czele, którego stał protestancki książę. Książę Albrecht Hohenzollern nie mógł liczyć na wsparcie na Zachodzie, gdyż cesarz skazał luterańskiego władcę na banicję, a papież go ekskomunikował. Tak izolowany na arenie międzynarodowej książę pruski nie stanowił żadnego zagrożenia dla Polski i był skazany na lojalność. Sukces polskiej dyplomacji był tym większy, ponieważ w ostatniej wojnie z lat 1519-1521 Zakon Krzyżacki nie został ostatecznie pokonany i państwo to mogło opierać się Polsce przez kolejne dziesięciolecia. 

 


 Prusy Książęce


Wojna domowa w Norwegii w latach 1130-1240

 Tradycyjnie Harald I Pięknowłosy (Hårfagre) jest uważany za króla, który zjednoczył Norwegię uwieńczoną zwycięską bitwą w Hafrsfjördzie (da...